Jest 6 rano. Siedzę właśnie przed komputerem na tarasie wiejskiego domku, w którym spędzamy kilka dosłownie wolnych dni w te wakacje. Nie zaplanowaliśmy dłuższego wolnego – te parę dni musi wystarczyć na podładowanie bateryjek. Za płotem wschodzi słońce, mgła unosi się nad polami – niepowtarzalny widok. A ja właśnie siedzę i zastanawiam się nad tym, ile zmieniło się w mojej firmie przez ostatni rok. I jaki wpływ miała na to zaledwie jedna godzina, która zmieniła wszystko.
Być może ten wpis będzie trochę nietypowy. Mniej mentorski, przekaże trochę mniej wiedzy praktycznej. Jednak ja również jestem człowiekiem z krwi i kości i taką bardziej ludzką twarz pewnie pokażę Ci właśnie dziś. Ponieważ chciałabym opowiedzieć Ci o tym, ile drobna rzecz może czasem zmienić.
ASK CAROLINE – TEN KOMPUTER NAPRAWDĘ ISTNIEJE
Podczas jednego z moich służbowych wyjazdów z klientami, kiedy to spacerowaliśmy uliczkami starego Oxfordu, jeden z uczestników projektu, który mam przyjemność zarządzać, powiedział takie słowa:
Ja jestem zaskoczony, że Karolina naprawdę istnieje. Że to nie jest taki komputer, nieomylny, błyskawicznie działający, odpowiadający na wszystkie pytania.
Ktoś inny z kolei dodał:
Ty jesteś jak perfekcyjnie działający software. Nie ujawniasz się, działasz w tle, robisz wszystko, zanim jeszcze o to poprosimy. Powinnaś być aplikacją. Moglibyśmy Cię nazwać Ask Caroline.
Nie jestem nieomylna – nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Cieszy mnie, że moi klienci tak myślą, ale mnie również zdarzają się fuckupy. Oj, często się zdarzają. Ale dlaczego Ci o tym piszę?
Ponieważ od samego początku mojej działalności najpierw jako Wirtualna Asystentka, a potem jako Wirtualny Office Manager i Wirtualny Project Manager stawiałam moich klientów na pierwszym miejscu. Wstawałam rano, siadałam do biurka i pracowałam dla klientów. Czasem do nocy, czasem kończyłam wcześniej. A wieczorami nadrabiałam zaległości we własnej firmie. Tworzyłam posty do mediów społecznościowych, pisałam teksty na bloga i w zasadzie nie miałam siły na nic więcej.
Po całym dniu pracy zwyczajnie mój umysł wyłączał się. Strategia? Cele? Marzenia? Kto miał na to siłę i czas. Na pewno nie ja. I w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jeśli coś ma się zmienić, jeśli chcę iść do przodu, rozwijać się jako marka, firma – muszę coś zmienić.
GODZINA, KTÓRA ZMIENIŁA WSZYSTKO W MOJEJ FIRMIE
Skoro nie udawało mi się efektywnie pracować wieczorami, a na pewno nie w takim stopniu, jakbym tego jakbym tego chciała, należało zmienić ten element. Postanowiłam przeprowadzić eksperyment i wstawać o godzinę wcześniej.
Na początku było to bardzo trudne. Jeśli na co dzień chodzisz spać o 12-1 w nocy, to pobudka bladym świtem nie jest prostą sprawą. Co mi pomogło? Nastawienie, że to nie na zawsze. Że to tylko taka próba, z której mogę zrezygnować, jeśli nie wypali. I żelazna dyscyplina, która niejednokrotnie wspomagała i wspomaga moje działania – zarówno te prywatne, jak i te zawodowe.
Codziennie rano na dźwięk budzika nie odwracałam się na drugi bok, tylko wstawałam. Bez drzemek, przeciągania wciąż i wciąż pobudki. Eksperyment to eksperyment. Trzeba spełnić wszystkie jego założenia.
Zyskałam w ten sposób dodatkową godzinę, w której mogłam planować i realizować te plany. Godzinę, w której krok po kroku realizuję swoje cele. Nareszcie mam czas na to, by na spokojnie zająć się swoim rozwojem. Na pisanie bloga, tworzenie grafik, postów, montowanie filmów na youtube, układanie planów konsultacji, tworzenie kursu czy pisanie książki. Ta jedna godzina zmieniła wszystko. Niby tylko 60 minut… a jaką ma moc 🙂
TA METODA NIE JEST DLA CIEBIE
Chciałam właśnie napisać, że jest tylko jeden warunek powodzenia, ale to nie jest prawda i nie chciałabym Cię oszukiwać. Po pierwsze nie jest prosto zmusić swój organizm do zmiany, choć nie jest to niemożliwe. Po drugie istnieje wiele pokus, jak drzemka w budziku czy “tylko ten jeden raz”. Po trzecie, jeśli jesteś sową, a wschody słońca oglądasz tylko na zdjęciach na Instagramie — ta metoda nie jest dla Ciebie.
Nie każdy z nas dobrze funkcjonuje rano. Ja nie mam większych problemów, by wstać przed 6, jednak spora część osób woli pracować nocą. I to też jest dobre. Znajdź swoją godzinę — taką, w której funkcjonujesz najlepiej. Taką kiedy masz najbardziej otwarty umysł. Zaplanuj ją sobie w kalendarzu. Niech to będzie ten czas tylko dla Ciebie. Dla Twojego rozwoju. Dla Twojej firmy. To nie musi być blady świt. To może być równie dobrze godzina 11 czy 3 nad ranem (tak, są osoby, które lubią tak pracować). Ale poświęć ją tylko dla siebie. Zobaczysz, jak wiele się zmieni 🙂
Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię freelance, zamiana etatu na własną działalność, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:
Odwiedź moją stronę www.karolinabrzuchalska.pl.
Polub mój fanpage na FB.
Obserwuj mój profil na Instagramie.
I na LinkedIn.
Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.
Jeśli masz jakieś pytania, zawsze możesz też do mnie napisać >> KLIKAJĄC TUTAJ
Karolina
[…] rano wstaję na dźwięk budzika o 5:30. Nie przeciągam wstawania, nie przestawiam drzemki co 10 minut, by ostatecznie z rozwianym włosem […]