Dokładnie 12 miesięcy temu robiłam ogromne plany na 2020 rok. Wchodziłam w niego pełna nadziei, wiary w to, że da się wszystko. Dziś, dokładnie rok później wiem, że to był trudny, lecz satysfakcjonujący rok. Nawet mimo tego, że nie zrealizowałam 80% planów, które założyłam sobie w styczniu. Pojawiły się za to nowe pomysły, które pociągnęły za sobą kolejne i kolejne. Rok kończę zmęczona do granic, ale szczęśliwa. Nie tylko dlatego, że się kończy. Chcesz wiedzieć, co działo się w Pretty Well Done w 2020 roku? Zapraszam na podcastowe (i tekstowe) podsumowanie.
Wolisz słuchać niż czytać? Wybieraj 🙂
W zeszłym tygodniu opowiadałam Ci o teoretycznej stronie podsumowania roku, który właśnie dobiega końca. Dziś czas na praktykę. Dla wielu z nas ten rok był przełomowy, choć podejrzewam, że w zupełnie inny sposób niż to zakładaliśmy. Są rzeczy, których sama żałuję, jak cholera. Są takie, z których jestem bardzo dumna. Są też takie, o których naprawdę chciałabym już zapomnieć i odciąć się od nich grubą kreską. Są takie, które mam w planach zmienić. No i po raz kolejny wierzę, że następny rok będzie mi sprzyjał. W zasadzie nie przyjmuję do wiadomości innej opcji 😉
Rok zmian, trudnych decyzji, przełomowych wydarzeń
Zanim siadłam do spisywania notatek do tego odcinka podcastu, zrobiłam przegląd kalendarza. Cyfry zostawiam sobie na potem, choć doskonale wiem, co pokażą, bo monitoruję je na bieżąco. Wyciągnięcie wniosków natomiast – najprzyjemniejszą część końcoworocznych podsumowań – na kolejny weekend. Czasem trzeba sobie dawkować przyjemności 😉 Dziś czas na podsumowanie samo w sobie.
Na początku roku w kalendarzu spisałam sobie 15 rzeczy, które chcę zrealizować w 2020 roku. Potem wyznaczyłam cel finansowy, cel prywatny i zdrowotny. Wypisałam sobie też elementy, które miały mi pomóc w realizacji tych głównych założeń.
Czy dałam radę je zrealizować?
Na 15 celów zawodowych wyznaczonych w grudniu 2019 roku, zrealizowałam 10. Dziś już wiem, że z pozostałych 5 na pewno 2 odkładam ad acta.
Cel finansowy zrealizowałam w 100%. A nawet 150%, co mnie bardzo zaskoczyło, bo było odważny 🙂 Cel prywatny… jest w fazie zaawansowanej i zostanie zrealizowany w pierwszej połowie 2021 roku. Już wkrótce opowiem o nim więcej.
Cel zdrowotny… cóż, nie schudłam, jak zakładałam. Ukochany boks zamieniłam na codzienne treningi wysiłkowe w domu. Porzuciłam bieganie. Zaliczam sobie 50/50. W przyszłym roku na pewno położę większy nacisk na zdrowe odżywianie, masaże odmładzające i kontynuację codziennych treningów. Tutaj dzielnie towarzyszy mi starszy syn – mam wrażenie, że stworzyłam Potwora. Jestem przekonana, że byłby świetnym trenerem personalnym, gdyby tylko zdecydował się pójść tą drogą. Jest uparty, nieustępliwy i wytrwale dąży do celu. Poza tym interesuje go nie tylko sam trening, ale też zdrowy tryb życia, co mnie cieszy niezmiernie. No i potrafi motywować. 9 miesięcy wspólnych codziennych treningów sprawiło, że ja nie przytyłam 20 kilogramów, a on zyskał fantastyczny kaloryfer na brzuchu.
Jeśli chodzi o rozwój osobisty… do egzaminu CAE na początku roku raczej nie przystąpię, bo… nie nauczyłam się rozwiązywać egzaminów. Ale na tym polu też odnotowałam spory osobisty sukces. Trudno jest uczyć się, mając na głowie non stop rodzinę i nie mając fizycznej przestrzeni do spokojnych studiów. Nie zrealizowałam 100% planów. W kolejnym roku będę to nadrabiać.
Rok 2020 w detalach, czyli co działo się w Pretty Well Done
No to przechodzimy do detali. Ten podcast, ten post (bo podcast będzie też w formie pisanej) są podsumowaniem dla mnie. Podsumowaniem tworzonym co roku, by zobaczyć postępy i przestać sobie w końcu wmawiać, że dział się tylko i wyłącznie chaos. No to zaczynamy.
STYCZEŃ
Styczeń był dla mnie miesiącem pełnym nadziei. Wchodziła w ten rok pełna planów, marzeń, w życiu nie podejrzewałam, że tak się wszystko powywraca do góry nogami. Nikt nie przypuszczał przecież.
Pod koniec 2019 roku wypuściłam mój pierwszy kurs Starter Pack Wirtualnej Asystentki, który sprzedawałam i kontynuowałam w pierwszych tygodniach stycznia. Zanim jednak przystąpiłam do jego realizacji, na początku stycznia wpadłam na pomysł organizacji wyzwania, które miało pomóc freelancerom i przedsiębiorcom wejść w nowy rok. Przyznam, że był to strzał w dziesiątkę, choć sam plan i realizacja działy się trochę na wariackich papierach.
Jednocześnie organizowałam wszystkie formalności związane z nowo założoną Spółką i dołączyłam do dwóch projektów, które bardzo mocno zdeterminowały mój rok. Pierwszym z nich był projekt Najlepsze Polskie Podcasty, drugim… program rozwoju osobistego – online MBA, czyli SOMBA.
Dołączenie do SOMBY było dla mnie osobistym krokiem milowym – po raz pierwszy zainwestowałam tak dużo pieniędzy (kilkanaście tysięcy złotych) w program szkoleniowy. Nic więc dziwnego, że wiązałam z nim ogromne nadzieje.
LUTY
Luty zaskoczył mnie o tyle, że dołączając do SOMBY kompletnie nie miałam w planach tworzenia kursu online. Przynajmniej nie na początku. Dopiero co wypuściłam na rynek kurs dla wirtualnych asystentek i chciałam odpocząć.
Tymczasem już w pierwszych tygodniach SOMBY dowiedziałam się, że moim pierwszym zadaniem będzie… stworzenie nowego kursu online. Kompletnie nie miałam na niego pomysłu, ale prowadzona niemal za rękę stworzyłam jeden z moich ulubionych i flagowych kursów – Gdzie ci klienci, czyli kurs zdobywania klienta od podstaw. Od poznania swoich mocnych stron, poprzez tworzenie oferty, prowadzenie rozmowy, aż po rozpoczęcie współpracy. Muszę przyznać, że jest to naprawdę kawał dobrej roboty. I jak dla mnie – jest wart każdej złotówki.
Tworzenie kursu metodą Sigrun to nie tylko świetna przygoda, ale też mnóstwo nauki i – co równie ważne – świetne efekty.
W lutym podjęłam też decyzję o tym, że jeśli chcę rozwijać swoją działalność na najwyższym poziomie, muszę zafundować jej… organizacyjne piątki, czyli czas przeznaczony nie na działania dla klientów, a na pracę nad swoim rozwojem. Niestety z realizacją nie poszło mi już tak świetnie i to założenie udało mi się zrealizować w w 40%.
MARZEC
W momencie kiedy już miałam gotowy kurs Gdzie ci klienci, przyszedł czas na realizację kolejnego projektu – Programu Mentoringowego. To mój kolejny produkt, z którego jestem niezwykle dumna, choć – co tu dużo kryć – z wypuszczeniem go na rynek nie wstrzeliłam się z czasem. Ogłosiłam możliwość dołączenia do programu w czasie, kiedy na świecie ogłoszono… pandemię. Wiele osób zastanawiało się, czy stać je na to, by zainwestować w swój rozwój pieniądze. Wszyscy bali się tego, co będzie się działo w najbliższych miesiącach. Pojawiło się mnóstwo konkurencyjnych ofert, gdyż nagle każdy stał się ekspertem od pracy online.
Wszystko to sprawiło, iż program ten nie sprzedał się tak, jak zakładałam. Mimo to jestem dumna z osób, które mi zaufały – pracowałyśmy razem ponad 3 miesiące i w większości przypadków dziewczyny poradziły sobie naprawdę świetnie, rozwijając swoje działalności i realizując się w pracy zdalnej.
W marcu postanowiłam też, iż przynajmniej raz w miesiącu będę zapraszać do moich podcastów gości, którzy będą dzielili się swoją wiedzą i doświadczeniem w pracy online. Moimi pierwszymi rozmówcami byli Marek Jankowski i Wojtek Wawrzak. Rozmowy z nimi uważam za naprawdę świetne uzupełnienie mojego cyklu dla freelancerów.
W tym pierwszym pandemicznym miesiącu udzieliłam też głosu do bajki i… poprowadziłam swój pierwszy w życiu webinar. Tego, jak bardzo byłam zdenerwowana, nie zapomnę nigdy!
KWIECIEŃ
Kwiecień przyniósł lockdown, utratę kilku klientów, jeszcze trudniejsze warunki do pracy zdalnej (naukę online i męża na stałe w domu – 55 m2 mieszkania nie pozwoliło mi na rozwój projektu, o którym marzyłam – stworzenia bardzo wartościowego kanału na YT).
Jednocześnie ten miesiąc pokazał, że jeśli trzeba, jesteśmy w stanie znieść naprawdę bardzo wiele, nie przegryzając sobie tętniczek i nie podcinając żyłek. Choć momentami miałam ochotę wysłać całą rodzinę na Księżyc, powstrzymałam się. Ratowały nas cotygodniowe wypady w plener i ładowanie bateryjek w polu.
Ponieważ całe życie przeniosło się do sieci, miałam okazję wystąpić na Career Expo i opowiedzieć o swojej pracy. Stworzyłam też ofertę specjalną dla przedsiębiorców, którzy chcieliby przenieść swoją działalność offline do sieci i jeszcze więcej uwagi poświęcałam moim podopiecznym z Programu Mentoringowego.
Zależało mi bardzo mocno nie tylko na tym, by się utrzymać, ale też dać pracę zespołowi Pretty Well Done oraz wspierać osoby, które chcą/są zmuszone przejść na działalność online. Stąd oferta konsultacji, mentoringu, jeszcze więcej ciekawych i inspirujących podcastów oraz cykliczne live’y w grupie Blaski i cienie wirtualnej Asysty i Freelancu.
MAJ
A potem przyszedł maj… w którym napisałam e-book dla przedsiębiorców, którzy chcą pracować z wirtualnymi zespołami, zapoczątkowałam cykl bezpłatnych webinarów dla freelancerów oraz miałam okazję opowiedzieć o wirtualnym wsparciu na pierwszej konferencji o wirtualnej asyście, organizowanej przez Elę Nieradko.
Cały czas pracowaliśmy z dziećmi w domu, licząc, że ta sytuacja wkrótce ulegnie zmianie. Zmieniła się o tyle, że po kilku tygodniach nadciągnęły wakacje :/. Życie uczy pokory. W maju zaczęłam pisać trzecią książkę… do dziś powstał schemat, spis treści i pierwsze dwa rozdziały. Brak warunków do tworzenia sprawił, że ten projekt musiałam odłożyć ad acta. Bardzo tego żałuję, ale wierzę, że będzie mi dane wrócić jeszcze do pisania. W zasadzie to liczę na to, że będę mieć przestrzeń na napisanie regularnej powieści, a nie tylko tworzenie do szuflady.
Ten miesiąc znów przyniósł kolejne przełomy. Znów odeszło kilku klientów, przyszli nowi, zmienił się też zakres działań Pretty Well Done. To w maju podjęłam też decyzję o stworzeniu drugiej marki i powierzeniu jeszcze większej odpowiedzialności zespołowi PWD. Zatrudniłam dodatkowe 2 osoby jako wsparcie. Niestety ze współpracy z jedną z asystentek musiałam też zrezygnować.
Podejmowanie decyzji, na które człowiek nie jest gotowy, jest trudne. Czasem jednak nieuniknione.
CZERWIEC
Kiedy myślę o czerwcu, mam przed oczami niepewność kolejnego dnia, ale też decyzje strategiczne. Zmiany personalne w PWD sprawiły, że zaczęłam myśleć bardziej kompleksowo o tym, co chcę robić dalej, jak ma wyglądać przyszłość PWD i moja.
Zdecydowałam się na poszerzenie oferty i skierowanie jej nie tylko do wirtualnych asystentek, ale do kobiet, które chcą tworzyć firmy online. Chciałam wspierać je swoim doświadczeniem i pomóc im szybciej stanąć na biznesowe nogi.
Udzielałam konsultacji, prowadziłam webinary, live’y, ale też nieustannie uczyłam się, korzystając z wiedzy Sigrun w SOMBIE oraz doświadczenia stratega biznesu, Agaty Limanówki.
Niestety podjęłam też kilka błędnych decyzji – w tym decyzje o dwóch współpracach, które delikatnie mówiąc odbiły mi się czkawką. Sporo nauczyły mnie jednak o sobie i o tym, z kim na pewno nie chcę pracować. Na liście osób, z którymi nie chcę podejmować współpracy znalazły się dwa bardzo konkretne awatary.
LIPIEC
W lipcu przyszedł czas na zasłużony urlop, który niestety z powodu błędnych decyzji o współpracach okazał się bardziej koszmarkiem niż wypoczynkiem. Tym samym naprawdę nie wspominam tegorocznego urlopu dobrze, chociaż okoliczności przyrody były nieziemskie. Po raz kolejny zakochałam się w Kaszubach i będę tam wracać tak często, jak tylko się da.
Lipiec przyniósł też mój ulubiony wakacyjny cykl podcastów Freelance bez cenzury – dwumiesięczny projekt codziennych odcinków z życia freelancera. Cały backstage opowiedziany z nutką ironii i szczyptą sarkazmu. Nareszcie mogłam się wyżyć prawie literacko i wrócić to tworzenia, czego w tym roku naprawdę mi brakowało. To, czego żałuję, to że zabrakło mi czasu na spisanie tych wszystkich historii.
Podczas urlopu zdecydowałam też, że stworzę nowy kurs online – Zorganizowana Firma Zorganizowana Ja. Muszę przyznać, że jestem z niego dumna. I choć do tej pory odbyła się tylko jedna edycja, to wiem, że na pewno na niej nie poprzestanę. To kurs, który powinien skończyć każdy przedsiębiorca.
SIERPIEŃ
W sierpniu zaczęłam wprowadzać zmiany w Pretty Well Done. Przeorganizowałam wiele zadań, zaczęłam więcej delegować tak, by zrobić sobie przestrzeń na stworzenie marki osobistej.
Zdecydowałam się oddzielić agencję wirtualnego wsparcia przedsiębiorców od mojej działalności mentoringowo-szkoleniowej. Pierwszym krokiem było poukładanie sobie tego w głowie, kolejnym poukładanie wewnętrznych struktur, a potem stworzenie nowej strony www i strategii komunikacji.
Tak oto powstała marka osobista – Karolina Brzuchalska – pod którą wspieram teraz odważne i przedsiębiorcze kobiety w realizacji ich biznesowych planów online.
Jednocześnie był to chyba najtrudniejszy miesiąc tego roku. Z niewielką liczbą zleceń, chaosem, problemami zdrowotnymi, które pojawiły się zupełnie znienacka i kompletnie wytrąciły mnie z równowagi. Zaczęły się szeregi badań, trudnych decyzji i myśli, które dalekie były od pozytywnych. Z ulgą powitałam wrzesień.
WRZESIEŃ
Nowy miesiąc, nowe rozdanie, nowa strona, nowa oferta. Tak mogę podsumować wrzesień. Zaczęłam go od ogłoszenia nowej strony www, zmiany strategii działania, przeniesienia live’ów z grupy na fanpage oraz pojawiania się na żywo na Instagramie – to był dla mnie ogromny krok, którego bałam się jak cholera.
We wrześniu miałam też przyjemność wystąpić na Międzynarodowym Dniu Podcastów i opowiedzieć o tworzeniu podcastów od zaplecza.
Cztery tygodnie czekania na wyniki badań zmusiły mnie do skupienia się na pracy. By nie myśleć o tym, co mnie czeka, stworzyłam nowy projekt, który bardzo dobrze zrobił mi na głowę, a innym na ich firmy – Program Mastermindowy. Tak już mam, że gdy mnie coś martwi, rzucam się w wir pracy.
PAŹDZIERNIK
Nauka zdalna i home office w rozkwicie – tak zaczął się październik. Trudne warunki pracy nie przeszkadzały nawiązaniu nowych współprac. Bardzo owocnych. I rozwojowi projektów, które wystartowały w poprzednich tygodniach.
Live’y na FB i Insta zaczęły nabierać rumieńców, podobnie jak mastermind, a ja z zapałem przygotowywałam się do kolejnych webinarów i rozwijałam nową markę. Ponieważ już wtedy wiedziałam, że 3 książka na pewno nie powstanie w 2020 roku, a chciałam rozwijać markę osobistą, wpadłam na pomysł wydania po raz drugi książki „Rzuciłam pracę i co dalej”.
Drugie wydanie musiało zostać jednak zmienione – nie chciałam już kierować go wyłącznie do wirtualnych asystentek. To miał być kompleksowy poradnik dla każdej osoby, która chce przejść z etatu na własną działalność. By nadać mu jeszcze więcej wartości, do współpracy zaprosiłam stratega, prawnika, PR-owca i specjalistę do spraw finansów. Planowałam wydać książkę w grudniu. Dziś, gdy nagrywam ten podcast, wiem już, że grudzień jest nierealny. Książka pojawi się w styczniu – muszę jeszcze dopracować i dopisać kilka rozdziałów. No i zapanować nad życiem osobistym głównej bohaterki, które jak zawsze nieco wymyka się spod kontroli.
LISTOPAD
Listopad to była prawdziwa biznesowa petarda. Nie wiem, jak go przetrwaliśmy, nie wiem, kiedy minął. Pracy było tak dużo, że cały zespół przestał wyrabiać na zakrętach, a ja postanowiłam zatrudnić dodatkowe osoby.
Pojawiło się też mnóstwo rozmów, biznesowych okazji oraz kolejnych decyzji o rozwoju o zmianach.
W listopadzie świętowałam 100 odcinek podcastu Co we freelansie piszczy, zdecydowałam się przenieść swoje kursy na zewnętrzną platformę oraz nagrałam 2 bardzo ważne wywiady z gośćmi – w tym podcast z Kasią Krasucką, który jest absolutnym must hear każdego przedsiębiorcy.
Wpadłam też na pomysł stworzenia Kalendarza Adwentowego, czyli bezpłatnej codziennej pigułki wiedzy dla przedsiębiorców, zainteresowanych rozwojem swoim i swojej firmy.
Niestety ten miesiąc przeczołgnął mnie też bardzo. Otworzył mi się oczy na kilka rzeczy, na jakość starych znajomości i popchnął do kolejnych decyzji.
Ja, osoba napędzana gallupowymi talentami Focus i Achiever, zaczęłam myśleć, że idea esencjonalizmu nie jest wcale taka zła. Mam nadzieję, że to znak pozytywnych zmian, a nie kryzys wieku średniego 😉
GRUDZIEŃ
Ostatni miesiąc roku powitałam jak prawdziwe wybawienie. Zaczęłam od porządków. W klientach. W finansach. W firmie. W zawodowych decyzjach. Jeszcze bardziej upewniłam się w tym, z kim chcę, a z kim nie chcę pracować. I cieszę się, że nareszcie mam możliwość realizowania się dokładnie tak, jak ja tego chcę, a nie jak często oczekują tego inni.
- Nie dokończyłam książki.
- Nie przeniosłam wszystkich kursów na WP Ideę.
- Nie zrealizowałam projektów, które miały mi dać sławę, ale przyprawiały o gęsią skórkę ze względu na osoby, z którymi miałabym współpracować.
- Zrewidowałam jakość starych przyjaźni i znajomości.
- Stworzyłam pierwszy produkt z logo.
- Postawiłam na odpoczynek i porządki.
- Oraz podjęłam decyzję o tym, jakie projekty będę realizowała w przyszłym roku.
Rok 2020 przyniósł BARDZO dużo zmian. Tak wiele, że nie sposób ich wszystkich wymienić. Jednak najważniejszą z nich dla mnie jest zmiana mindsetowa. To trudno wytłumaczalne angielskie słowo obrazuje nastawienie do życia, ludzi i biznesu. Bo, jak podkreślałam w jednym z podcastów, firma zaczyna się w głowie.
I możesz dokładnie to, w co wierzysz.
I nie zrealizujesz dokładnie tego, w co nie wierzysz.
Warto o tym pamiętać.
Jak co roku podsumowanie wyszło mi baaaaardzo długie. Ale nie da się streścić go w dwóch zdaniach. Ktoś mógłby powiedzieć, że 2020 był rokiem ch.owym. I kropka. Nie, dla mnie był bardzo cenną lekcją o życiu i sobie samej. W tym zakresie też zadział się w nim ogromny przełom.
Prawdę mówiąc, to mimo ogromu zmęczenia nie mogę się już doczekać, co przyniesie 2021 🙂
Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię praca Wirtualnej Asystentki, praca na freelansie, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:
Polub mój fanpage na FB
Obserwuj mój profil na Instagramie
Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.
Zawsze też możesz do mnie napisać, jeśli masz jakieś pytanie >> KLIKAJĄC TUTAJ
Karolina
[…] przez ostatnich kilka tygodni, ponieważ głównie takie posty królowały w moich mediach. Opowiadałam o tym, jak podsumowuję rok, jaką mam na to metodę, w czym mi to podsumowanie pomaga,… Ba, poprowadziłam nawet webinar, podczas którego wspólnie z uczestniczkami zmierzyłyśmy się z […]