Kolorowe zdjęcia, pełne sukcesu Instastories, uśmiechnięte twarze na live’ach i entuzjazm wydzierający się z każdego słowa. Patrzysz na innych przedsiębiorców i czasem zastanawiasz się, co z Tobą jest nie tak? Dlaczego nie wyskakujesz radośnie z łóżka o 5 rano, by ratować świat. Dlaczego nie masz ochoty produkować się na stories dla 30 osób, podczas gdy innych oglądają tysiące? Dlaczego te „sprawdzone” metody wcale nie działają? W dzisiejszym podcaście opowiem Ci o 5 rzeczach, które sama chciałabym wiedzieć, zanim zaczęłam prowadzić działalność. Mam nadzieję, że po jego wysłuchaniu zrozumiesz, że wszystko jest z Tobą w porządku 😉

Wolisz słuchać niż czytać? Wybieraj 🙂

Kiedy parę lat temu zakładałam działalność, miałam o niej pewne wyobrażenie. Oczywiście, że nie miałam pojęcia, jak to jest prowadzić firmę. W moim bliższym, a nawet dalszym otoczeniu nie miałam takich przykładów. Nie miałam też żadnych wzorców i działałam zupełnie po omacku. Całą swoją wiedzę opierałam na tym, co przeczytałam w sieci.

Internet jest ogromnym wsparciem, ale może być też zjadliwą bestią

Wertowałam więc te strony, czytałam posty blogowe (tak, wtedy to jeszcze była era pisania postów, podcasty nagrywał chyba tylko Marek Jankowski), przeglądałam fanpage i oglądałam zdjęcia na Instagramie.

Głowę miałam wypełnioną hasłami:

  • Jak będziesz robić to, co kochasz, nie przepracujesz ani jednego dnia w życiu.

  • Sky is the limit.

  • To od Ciebie zależy jak będzie wyglądała Twoja przyszłość.

  • Możesz wszystko.

I tak dalej, i tak dalej. Jestem pewna, że znasz wiele z nich. W końcu karmimy się takimi cytatami, by uwierzyć, że wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas. Prawda jest taka, że rzeczywiście zależy, ale czasem ta droga, którą kroczymy, wcale nie jest taka prosta.

Karmiłam się więc tymi hasłami, historiami sukcesu i coraz bardziej pragnęłam przejść na „jasną stronę mocy”. Trochę było we mnie wątpliwości, ale uwierzyłam, że mogę wszystkoShe believed she coupé, so she did – to było moje naczelne hasło. W sumie to w pewnym momencie, kiedy byłam bliska wypalenia zawodowego i depresji, to ono jedno podtrzymywało mnie na duchu. I chyba tylko dzięki niemu się nie poddałam i parłam jak ten czołg do przodu, nie zważając na przeszkody i konsekwencje.

To, jak powinna wyglądać modelowa ścieżka przejścia z etatu na własną działalność i z jakimi trudami należy się mierzyć, opisałam w 12 rozdziałach książki „Rzuciłam pracę i co dalej. Jak założyć firmę, zarabiać dobre pieniądze i nie zwariować”.

Krok po kroku, działanie po działaniu – pełna recepta na to, by praktycznie od zera przejść do założenia własnej firmy.

To czego tam nie napisałam, to 5 rzeczy, które sama chciałabym wiedzieć o prowadzeniu firmy przed startem. Dlatego dziś małe posłowie w formie podcastu 🙂

Czego nie powiedzą Ci inni?

Kogo obserwujesz w mediach społecznościowych? Nie odpowiadaj. Doskonale wiem. Widzę po statystykach, którzy przedsiębiorcy, influencerzy, podcasterzy mają najwięcej odbiorców. Obserwujemy ich (tak, ja też!), podziwiamy, chcemy być tacy jak oni.

Skoro ona mogła, to ja też tam dotrę, powtarzasz sobie. Oczywiście, jest to jak najbardziej prawdopodobne. Pamiętaj jednak, że pomiędzy tymi wielkimi z tysiącami followersów, like’ów, komentarzy a Tobą jest cała rzesza, setki tysięcy jak nie więcej przedsiębiorców, którzy na co dzień zmagają się z różnymi wyzwaniami i nie mówią o nich, bo to jest takie… „mało instagram-we”.

Nie mówią o strachu, o obawie, o niechęci, o trudniejszych chwilach… Dobra, bo zrobiło się lekko depresyjnie. Jeśli jednak prowadzisz firmę, zapewne domyślasz się, o czym mówię. Jeśli jej jeszcze nie prowadzisz lub jesteś na początku, posłuchaj tych pięciu punktów.

#1 Po pierwsze, masz prawo nie wiedzieć, bać się i zmieniać decyzję

Tak! Masz do tego prawo. Szczerze mówiąc, tylko głupi się nie boi. Prowadząc firmę, musisz przewidywać, zakładać różne scenariusze i nie działać na zasadzie „jakoś to będzie”. Takie podejście do życia ma co prawda mój mąż, ale on to chyba jest w czepku urodzony. Spada jak kot na cztery łapy.

Jednak cała rzesza pozostałych przedsiębiorców powinna mimo wszystko przewidywać, co się w ich firmach będzie działo. Tyle tylko, że – umówmy się – nie są alfą i omegą. Nie muszą wiedzieć wszystkiego. Wręcz przeciwnie, bardzo często nie będą wiedzieli.

A niewiedza prowadzi do dwóch rzeczy. Obawy przed tym, co się stanie (i konieczności często wychodzenia poza strefę własnego komfortu) oraz… eksperymentowania. Testowania, sprawdzania, o którym jeszcze powiem za chwilę kilka słów.

To, co chciałabym Ci tu uświadomić, to fakt, że strach jest normalny, jest wręcz fizjologiczny – pozwala nam uniknąć niebezpieczeństwa i oszacować ryzyko. Masz prawo się bać. Każdy się boi. Pytanie, co z tym strachem zrobisz dalej.

Żeby jednak Cię trochę ośmielić, dodam do tego drugą część – masz prawo się bać, ale masz też prawo zmienić swoją decyzję! I ten drugi punkt jest bardzo uwalniający. Kiedy zrozumiesz, że raz podjęta decyzja nie musi być na zawsze, na amen i aż do grobowej deski, nabierzesz odwagi do działania.

#2 Eksperymenty są Twoim sprzymierzeńcem

Wspomniałam przed chwilą o eksperymentowaniu. To najfajniejsza część prowadzenia własnej firmy. Nikt Ci niczego nie narzuca, możesz sama testować różne sposoby działania. Możesz rozliczać się za godzinę lub projektowo. Możesz pracować z samymi kobietami albo tylko z mężczyznami. Możesz pracować 12 godzin albo 5. Możesz wypuścić ten produkt na rynek albo porzucić go w połowie drogi. Możesz zmienić zdanie! Ha. Znów.

Możesz wszystko. To Twoja firma i Twoje zasady. Będę Cię bardzo namawiać do takich eksperymentów i sprawdzania, co służy Ci najbardziej, byś wypracowała swoją metodę działania. Taką, która Tobie służy najlepiej.

Możesz latami pracować solo i nagle podjąć decyzję, że już tak dłużej nie chcesz. Że chcesz biznesowej partnerki.

Możesz świadczyć wyłącznie usługi i zapragnąć wypuścić na rynek ogromny produkt.

Możesz być specjalistką w branży -ą, -ę (wiesz, to taka branża, gdzie liczą się dyplomy, kursy, marynarki i inne bajery), a potem zapragnąć hodować lawendę.

Możesz, czy to nie jest uwalniające? 🙂

Pamiętaj też o punkcie pierwszym – zawsze możesz zmienić zdanie.

#3 Mam prawo popełniać błędy i wyciągać z nich wnioski

Jeśli myślisz, że ci najbardziej podziwiani przez Ciebie przedsiębiorcy nigdy nie popełnili błędu, nie zaliczyli spektakularnej wpadki, czy nie utopili czasu lub pieniędzy w beznadziejnym projekcie, to jesteś w ogromnym błędzie.

Nie znam przedsiębiorcy, który nie popełniłby żadnego błędu. Oczywiście, są takie bardziej widowiskowe (jak praca przez rok nad produktem, którego nikt nie kupi – no głupim trzeba być, by nie zbadać rynku, ale uwierz – zdarzyło się to wielu) i takie mniej, które popełniamy niemalże na co dzień.

Pytanie tylko, co Ty z tym fakapem zrobisz.

Zamiast więc siadać, użalać się i załamywać ręce, zastanów się, jak możesz to zmienić. Jak możesz z tej lekcji wyciągnąć wnioski. Moja książka „Rzuciłam pracę i co dalej” jest po części zbudowana na takiej właśnie kanwie – popełniany przez osoby początkujące (i trochę też zaawansowane) błędów i wyciąganiu z nich wniosków. Pokazuję tam rozdział po rozdziale najpopularniejsze biznesowe wpadki – zalicza je główna bohaterka, Katarzyna – by potem pokazać Ci, jak im zapobiegać lub jak je naprawić.

Masz prawo popełniać błędy. Bez nich tak naprawdę nigdy nie poszłabyś do przodu. Gdyby Twoje biznesowe życie było wyłącznie pasmem sukcesów, nie nauczyłabyś się niczego nowego (albo stała zarozumiałym bucem).

Bardzo fajny sposób podchodzenia do zaliczanych przez nas wpadek przedstawiła w 101 odcinku tego podcastu Kasia Krasucka, motywujący nauczyciel języków obcych. Jeśli nie miałaś okazji posłuchać, polecam Ci ten odcinek bardzo! Zobaczysz, dlaczego firma zaczyna się w głowie.

#4 Czasem mogę nie lubić swojej pracy i chcieć od niej odpocząć

Kolejna rzecz, o której chciałabym Ci powiedzieć, to chyba ta, którą ja sama chciałabym usłyszeć najbardziej. Uniknęłabym długich godzin samobiczowania się i zastanawiania, co jest ze mną nie tak.

Słuchaj więc: czasem masz prawo nie lubić swojej pracy i chcieć od niej odpocząć.

Tak. Masz do tego prawo. Masz prawo odpocząć od tej wymarzonej, wymodlonej, uwielbianej pracy.

Wyobraź sobie, że Twoja praca jest kubkiem Twojej ulubionej czekolady. Gęstej, aromatycznej, pachnącej. Z orzechami lub bez. No po prostu niebo w gębie. Mogłabyś pić tę czekoladę non stop, tak ją lubisz. Na śniadanie, obiad czy kolację.

Ale czy na pewno? Założę się, że nie dalej niż po tygodniu, gdzie… po kilku godzinach, zapragnęłabyś wylać tę czekoladę komuś na głowę i z lubością spałaszować kiszonego ogórka. Albo chociaż ostrą papryczkę chili.

Tak, miałabyś ochotę zrobić sobie przerwę, prawda? 😉 Masz do tego prawo!

Z pracą jest bardzo podobnie. Co prawda work-life balans, kiedy prowadzisz własną działalność może być nieco przereklamowany, ale jednak czasem po prostu trzeba się odciąć od wszystkiego i nie myśleć przez chwilę o klientach i o tym, czy postować w sieci o swoim śniadaniu, czy zaczekać do obiadu.

$5 Al last but not least – nie musisz być jak wszyscy

Nie musisz codziennie produkować się w mediach społecznościowych, jeśli nie masz na to ochoty.

Nie musisz robić kursów, pisać e-booków, przygotowywać freebiesiów, nagrywać podcastów – jeśli czujesz, że to nie Twoja ścieżka.

Nie musisz cisnąć, jak pokręcona, jeśli wolisz iść powoli i delektować się widokami.

Nie ma jednego słusznego przepisu na sukces w prowadzeniu własnej firmy. Możesz jechać własną drogą i też dotrzeć do celu. Szybciej. Wolniej. Bez znaczenia. W swoim tempie.

Jedyne, co powinnaś, to nastawić się na to, że dojście do celu będzie wymagało odrobinę wysiłku. Całkiem jak z wejściem na Giewont. Ale kiedy już tam dotrzesz i spojrzysz w dół, widok będzie zapierał dech w piersiach.

I tutaj nie może obyć się bez dygresji, bo zawsze kiedy myślę o wspinaczce na szczyt, przypominają mi się słowa mojego dziadka. Człowiek lezie do góry, nogi go bolą, pić mu się chce, ale nie… twardo prze przed siebie, by na końcu zobaczyć, jak pięknie było na dole, tam skąd przyszedł 😉

Pamiętaj jednak, że to nie ten case 🙂 Patrząc na wszystko z lotu ptaka, zyskujesz lepszą perspektywę i zaczynasz dostrzegać nowe możliwości.

Dlaczego mówię o tych 5 rzeczach, które sama chciałabym usłyszeć?

Ponieważ doskonale wiem, jak łatwo pogubić się w dzisiejszym biznesowym świecie, gdzie naczelną zasadą jest hustle. A najgorsze, co może się wydarzyć, to gdy Ty sama staniesz się dla siebie największym katem i osobą, która stoi nad sobą z bacikiem.

Powiem Ci szczerze, że gdybym od początku to wszystko wiedziała, zrozumiała i przede wszystkim przyjęła do wiadomości, byłoby mi zdecydowanie łatwiej. I chciałabym, by Tobie też było.

Dlatego mówię o tym w podcastach, na webinarach i opisuję w książce to, co dzieje się, gdy pewne rzeczy weźmiemy do siebie za bardzo, a inne zlekceważymy.

Jeśli czujesz, że ten podcast może pomóc komuś innemu, puść go w świat. Będzie mi bardzo miło 🙂

 


Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię praca Wirtualnej Asystentki, praca na freelansie, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:

Strona KarolinaBrzuchalska.pl

Polub mój fanpage na FB

Obserwuj mój profil na Instagramie

I na LinkedIn też 

Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.

Zawsze też możesz do mnie napisać, jeśli masz jakieś pytanie >> KLIKAJĄC TUTAJ

Karolina