Latami na etacie i w końcu postanowiłaś to zmienić. Złożyłaś wypowiedzenie, zaczynasz nowy etap swojego życia, ale… nikt nie nauczył Cię, jak to robić. Jesteś świetną ekspertką, ale z mindsetem przedsiębiorczyni dopiero się poznajecie. Żeby prowadzić firmę, w której jesteś szefową nie pracownikiem, trzeba myśleć jak CEO. Czasem jednak bywa to bardzo trudne. Dziś opowiem Ci o tym, dlaczego tak jest.
Są takie marzenia, których nie odpuszczasz, choćby nie wiem co. Moim było to o własnej firmie. Być może tak samo było z Tobą i moja historia zainspiruje Cię do pomyślenia o tym, co warto zmienić.
Jeśli wolisz słuchać niż czytać:
NIE DA SIĘ ODWIESIĆ MARZEŃ NA KOŁEK
Po pierwszej porażce w 2011 roku, kiedy musiałam zawiesić firmę po dwóch latach jej prowadzenia, bo nie stać mnie było na nic, o ZUS-ie nie wspominając – nie zarabiałam dosłownie nawet złotówki – mogłam się poddać. Powiedzieć sobie:
„To nie dla mnie. Nie nadaję się. Introwertyczka nie da rady prowadzić firmy. Na cholerę pchać się w coś, czego nie umiem zrealizować?”
Ale w moim słowniku nie ma słów: „Nie da się”. A jeśli się pojawiają, od razu dostaję kopniaka od mojego męża. Wszystko się da się, tylko czasem trochę później, inaczej, zaskakująco.
W 2013 roku po dwóch latach prowadzenia firmy, w której przejadłam wszystkie oszczędności, wróciłam na etat. Z podkulonym ogonem i poczuciem, że jednak kompletnie nie nadaję się do prowadzenia firmy. Zrobiłam to, by wymagała tego sytuacja finansowa – ile w końcu można inwestować w najwspanialsze nawet hobby. I tak przez kolejne lata zaciskałam zęby na etacie, ale marzenie o prowadzeniu firmy nie odpuściło.
Rozważałam, co mogłabym robić. W czym się sprawdzić. Miałam tysiące pomysłów. Od bycia sławną bloggerką, poprzez latanie z aparatem na budowie i dokumentowanie procesów inwestycyjnych. Zastanawiałam się, z kim wejść we współpracę, a może działać solo. Aż w końcu BUM! Trafiłam na zawód, który mógł okazać się moją przepustką do przedsiębiorczości. Opisałam tę historię we wpisie o tym, jak zacząć pracę jako wirtualna asystentka.
MYŚL JAK CEO – TO CZASEM BARDZO TRUDNE
I tak w 2017 roku odwiesiłam firmę pełna nadziei na nowe. Z konkretnym planem. Zmieniłam profil działalności (potem jeszcze kilka razy) i oto jestem. Z roku na rok coraz silniejsza i bogatsza o nowe doświadczenia.
Ale znów… popełniłam BŁĄD. Po kilkunastu latach pracy na etacie nie umiałam bowiem wyzbyć się mindsetu pracownika i stałam się niewolnikiem we własnej firmie.
Pracowałam od 6 do 22 (półtorej zmiany, kto mi zabroni, w końcu jestem szefową!) i wykonywałam każde – nawet najbardziej wkraczające w moją wolność – polecenie klientów. Dokładnie tak „polecenie”. Na początku nie traktowałam współpracy z klientami, jako wymiany dóbr – weszłam płynnie w rolę pracownika, tylko z inną formą rozliczeń.
Zwyczajnie nie umiałam inaczej. Codziennie rano meldowałam się na stanowisku pracy i choć od czasu do czasu miałam przebłyski „przedsiębiorczości” i myśli „przecież mogę sobie bez problemu zrobić wolne w środku tygodnia”, to jednak mindset etatowca zwyciężał.
Parłam do przodu, realizowałam plany i cele moich klientów, odhaczałam kolejne zadania z checklisty. I z tygodnia na tydzień coraz bardziej czułam, że coś tu poszło nie tak.
Kiedy długimi latami pracowałaś dla kogoś, zdążyłaś na pamięć nauczyć się pewnych schematów działania. Masz je wręcz wdrukowane w głowie. Będziesz umiała je recytować w nocy o północy, wyrwana z głębokiego snu. Jak tabliczkę mnożenia.
I to nie jest dobra ścieżka. Tylko czasem cholernie trudno się z niej wydostać. Zwłaszcza jeśli masz w sobie głęboko zakorzenione poczucie obowiązku. Jednak jeśli chcesz zbudować firmę, która Cię nie wykończy fizycznie i psychicznie, warto przemyśleć swoje działania.
Czy rzeczywiście dokładnie tak wyobrażałaś sobie pracę na swoim?
Czy tak miała wyglądać Twoja przyszłość jako szefowa swojego życia?
Co mogłabyś poprawić?
MYŚL JAK CEO – JAK ZACZĄĆ
Warto uświadomić sobie, że stany „mam firmę” do „jestem szefową swojego biznesu” może czasem dzielić bardzo długa droga. I to nie jest tak, że ja Ci dziś powiem: Musisz zrobić to i to i nagle zadzieje się magia. Twoje życie zmieni się o 180 stopni.
Zastanów się, jak dziś działasz?
Czy każda przerwa w pracy nie wywołuje w Tobie paniki „nie zarabiam”?
Czy nie przekładasz pracy dla klientów nad pracę NAD własną firmą?
Czy rezerwujesz sobie czas na to, by pracować NAD własnym biznesem?
Te pytania można by mnożyć i mnożyć. Dlatego by ułatwić Ci ten proces transformacji z pracownika we własnej firmie na właścicielkę biznesu, spisałam 15 zasad w postaci krótkiego mini poradnika. Możesz wybrać dla siebie jedną poradę, możesz skorzystać z kilku z nich. Wszystkie polecam do przemyślenia.
Aby go odebrać, starczy zapisać się na mój newsletter >> ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER. I żeby nie było… daleka jestem teraz od mówienia, że musisz nie wiadomo jak wyskalować swoją firmę, by stać się szefową. Nie.
Bardziej nawiązuję tutaj do zmiany sposobu myślenia o tym, jak prowadzisz firmę. Wiem że w dzisiejszych czasach utrzymanie się na rynku jako przedsiębiorca jest cholernie trudne. Tym bardziej warto to zrobić z głową i konkretną strategią.
Z tym Cię dziś zostawiam.
Do usłyszenia za tydzień.
Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię freelance, zamiana etatu na własną działalność, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:
Odwiedź moją stronę www.karolinabrzuchalska.pl.
Polub mój fanpage na FB.
Obserwuj mój profil na Instagramie.
I na LinkedIn.
Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.
Jeśli masz jakieś pytania, zawsze możesz też do mnie napisać >> KLIKAJĄC TUTAJ
Karolina