Przez ostatnie kilka miesięcy pracowałam jak mały robocik w całkiem niezłym kieracie. Momentami miałam wrażenie, że enigmatyczne pojęcie „work-life balance” to coś jak ta filmowa „empatia – zupa z Azji”. Faktem jednak jest, że system funkcjonował całkiem sprawnie. Pobudka, odstawienie dzieci do szkoły i praca, praca, praca. Potem trochę przerwy na ogarnianie dzieciaków, domu, spacer z psem i wieczorem, kiedy towarzystwo szło spać, siadałam do pisania bloga, planowania postów, ustalania strategii, tworzenia e-booka. I wszystko było super, dopóki nie nadeszła katastrofa i system nie posypał się jak lawina z całkiem solidnego zbocza. Nadciągnęły wakacje…

Jeżeli wolisz słuchać niż czytać, odcinek znajdziesz tutaj:

Teoretycznie powinnam być na to przygotowana. W końcu nie są to pierwsze ponad 2 miesiące wolnego, które moje dzieci mają w swoim życiu. Był czas się przyzwyczaić, opracować plan działania i wejść w lipiec przygotowanym do boju. W praktyce jednak wszystko wygląda inaczej.

JAK SKUPIĆ SIĘ NA PRACY, KIEDY DZIECI KRĘCĄ SIĘ PO DOMU?jak się skupić przy pracy w domu

Z góry zaznaczam, że moje dzieci są już szkolne i potrafią jako tako samodzielnie funkcjonować. Że się przy tym pierdyliard razy pokłócą i polecą pióra (byle nie zęby) to inna sprawa. Nie mam natomiast bladego pojęcia, jak pracują z domu mamy niemowląt, czy wszędobylskich kilkulatków. Niestety nie miałam okazji tego sprawdzić na żywym organizmie. Wierzę jednak, że wszystko da się ogarnąć 😉

To prawda, mam to szczęście w nieszczęściu, że synowie są już całkiem odchowani i potrafią się sobą zająć. Jak trzeba, to nawet matce pod nos gorącą herbatę podstawią. Ale umówmy się – do zagospodarowania są ponad 2 miesiące – 10 tygodni, podczas których nie tylko trzeba zapewnić potomstwu jako taką opiekę.

I nie chodzi tu tylko o to, by ktoś był w domu. Spróbujcie pracować w skupieniu, kiedy za plecami gra telewizor, co jakiś czas wybuchnie awantura o natężeniu kolejnej wojny światowej albo po prostu wciąż i wciąż ktoś snuje się po domu. Już samo zagadywanie co chwilę i opowiadanie historii wszelakich (w tym celuje syn młodszy) jest – delikatnie mówiąc – problematyczne. Dla osoby przyzwyczajonej do względnego spokoju bywa to uciążliwe. Oczywiście, można posadzić towarzystwo przed tv, komputerem, tabletem czy inną elektroniką i udawać, że jest spoko. Ale chyba nie o to chodzi.

Jak sobie radzić w sytuacji małego kryzysu?

Dobrym sposobem wydaje się wypracowanie pewnej rutyny – sama wstaję wcześnie rano, kiedy dzieci jeszcze śpią, by móc popracować w spokoju. Ustalam też godziny, w których pracuję i nie ma zmiłuj – w tym czasie synowie muszą zająć się sobą. Oczywiście, kiedy wybucha bitwa pod Grunwaldem czy innym Waterloo, interweniuję. Aczkolwiek bardzo niechętnie.

Gdybym miała jeden pokój więcej, który można by było przeznaczyć na biuro, taki gabinet, czy pokój do pracy – jak go tam zwał – z całą pewnością skorzystałabym z tej opcji. Możliwość zamknięcia się w pomieszczeniu, które nie jest toaletą i do pewnego stopnia izoluje od dźwięków dochodzących z zewnątrz, jest bezcenna.

Próbowałam patentu wyniesionego jeszcze z czasów pracy w biurze – zakładania słuchawek – ale niestety słuchanie muzyki rozprasza mnie jeszcze bardziej, a same słuchawki bez muzyki nie powiem, co dają 😛 Aczkolwiek nie wykluczam, że dla kogoś innego może to być rozwiązanie całkiem rozsądne.

TO MOŻE WYŚLEMY DZIECI NA OBÓZ – W KOŃCU SĄ WAKACJEjak połączyć pracę w domu z opieką nad dzieckiem

Powiem szczerze, że to rozwiązanie wydaje mi się na ten moment idealne. Wysłanie dziecka na obóz, półkolonię, czy na inne zorganizowane zajęcia to świetny sposób zagospodarowania mu czasu. Zyskany czas przeznaczamy na pracę, co jak wiadomo jest bardzo rozsądną opcją. Niestety widzę kilka „ale” 😉

„Ale nr 1” – przy dwójce dzieci i 10 tygodniach wolnego opłacenie obozów, półkolonii itp. sprawiłoby, że w zasadzie pracowałabym tylko na te ich wyjazdy. A i tak obawiam się, że mój dochód nie pokryłby wszystkiego. Za to zgodnie z nowelizacją ZUS zeszłabym znacznie poniżej średniej i mogłabym płacić od przyszłego roku niższe składki. W sumie… warte rozważenia 😉

„Ale nr 2” – delikatnie zgrzyta mi fakt, że znów upychałabym te dzieciaki po kątach, zamiast się nimi zająć i poświęcić im czas. Powiedzmy jednak, że wyjazdy byłyby na tyle atrakcyjne, a potomstwo zachwycone możliwością pobytu z dala od mamusi.

Niestety do gry wchodzi potężne „Ale nr 3” – czyli stanowcze veto, położenie się w progu i gromko wykrzykiwane hasła „My nigdzie nie jedziemy”. Dobrze, że się jeszcze nie oflagowali…

Możesz mi wierzyć lub nie, ale jakoś nie mam ochoty płacić za coś, do czego trzeba by synów zmuszać, a i tak byliby niezadowoleni. To jak wyrzucanie pieniędzy w błoto.

A MOŻE ZAANGAŻOWAĆ W OPIEKĘ DZIADKÓW?

– Przecież mówiliśmy, że NIGDZIE NIE JEDZIEMY!!!

Fakt, mówili 😉

NO DOBRZE, TO CZY DA SIĘ PRACOWAĆ W DOMU Z DZIEĆMI?mama freelancerka prettywelldone

Oczywiście, pod warunkiem, że się te dzieci do roboty zagoni 😉 A tak zupełnie serio – da się. Jestem wielką zwolenniczką planów i rutyny także w tym względzie.

Jak to zrobić?

  1. Ustal ze wszystkimi domownikami, że w godzinach np. 8-15 pracujesz i w tym czasie można:
  • Pójść na plac zabaw,
  • Pójść na boisko,
  • Poczytać książkę,
  • Pójść do kolegi,
  • Pograć chwilę na telefonie/komputerze, ew. obejrzeć bajkę.
  1. W tym czasie absolutnie NIE można:
  • Kłócić się z bratem/siostrą,
  • Stać mamie za plecami i zadawać miliarda pytań (zasypana pytaniami rodzicielka nie myśli, pracuje wolniej, będzie miała dla dziecka mniej czasu),
  • Oglądać telewizji cały dzień – można się zamienić w bezmózgie zombie,
  • Grać cały dzień na komputerze – jak wyżej,
  • Wyjadać wszystkiego, co jest w domu do wyjedzenia – można skończyć w najlepszym przypadku z chorym żołądkiem.
  1. Po skończonej pracy poświęć potomstwu trochę czasu. Idźcie na spacer, na rower, na lody, poczytajcie wspólnie – zrób coś, by dziecko czuło, że jesteś z nim nie tylko ciałem (a głową w robocie), ale też całą sobą.
  2. Rozmawiaj, rozmawiaj, rozmawiaj. Byle nie w godzinach pracy 😉

A jak Ty radzisz sobie z pogodzeniem pracy i opieki nad dziećmi w wakacje? 😉