Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, czy Twoja obecna praca (niezależnie od tego, czy masz firmę czy pracujesz na etacie) będzie tą ostatnią? Za czasów naszych rodziców, czy może nawet dziadków, praca w jednym przedsiębiorstwie przez całe życie była normą. Dziś przeciętna osoba zmienia firmę co kilka lat, a zawód kilka razy w życiu. W tym odcinku opowiem Ci o tym, jak to się stało, że zrezygnowałam z wirtualnej asysty i jakie ta decyzja miała konsekwencje.

Wolisz słuchać niż czytać? Wybieraj 🙂

W tym odcinku podcastu chciałabym poruszyć temat zmiany zawodowej. Czy pracując na swoim warto raz na jakiś czas robić zwrot, czy nie warto. I dlaczego warto…

Zanim jednak przejdę do konkretnych argumentów, pozwól, że opowiem Ci pewną historię.

Przekonania, które masz w głowie

8 lat temu siedziałam na rozmowie kwalifikacyjnej do firmy stacjonarnej (ostatniej takiej mojej rozmowie w ogóle, o czym jeszcze wtedy nie miałam pojęcia). Był to już trzeci etap rekrutacji, ostatni, i wiedziałam, że to jest moje być albo nie być. Te ostatnie etapy zazwyczaj są bardzo stresujące, ponieważ wiesz, że już jesteś tak blisko, że witasz się z gąską jak ten lis w wierszu „Lis i kozieł” Mickiewicza. I masz 50 % szans. Zazwyczaj. Jeśli kandydatów jest dwóch. W tym wypadku rzeczywiście na ostatniej prostej zostały 2 kandydatki. Jedną z nich byłam ja.

I tak siedząc w ciasnej salce konferencyjnej, przyglądałam się trzem osobom, siedzącym naprzeciwko mnie i zastanawiałam się, jak elegancko wyjść z twarzą w momencie, gdy powiedzą mi: Bardzo dziękujemy. Zachowamy sobie pani dokumenty na przyszłość. Rzeczywiście, nie spodziewałam się wiele w myśl zasady, że lepiej dać się pozytywnie zaskoczyć. A może po prostu byłam większą pesymistką, niż mi się wydawało. W końcu od pół roku szukałam pracy. Lukę miałam w CV ogromną jak na tamte czasy i tak po prawdzie to już sobie chciałam iść do domu. Dlatego kiedy osoba rekrutującą zaczęła mi gratulować, wyraziłam swoje zdziwienie bardzo głośno. Jak to w ogóle możliwe, że wybrano właśnie mnie?

Dla pełnego obrazu musisz wiedzieć, że aplikowałam na stanowisko asystentki zarządu. Przyszły szef spojrzał na mnie i zapytał, co mnie tak dziwi. A ja niewiele myśląc wypaliłam pierwsze, co mi przyszło do głowy: To nie sądzą państwo, że jestem na to stanowisko za stara? Przecież ja mam już ponad 30 lat!!! Mój rozmówca niemal spadł z krzesła ze śmiechu i dodał, że rzeczywiście powinnam się w tym wieku już do grobu szykować. Pracę dostałam, w całkiem sympatycznym towarzystwie przepracowałam ponad 4 lata, by ostatecznie zrobić zwrot o 180 stopni i zacząć pracę jako… wirtualna asystentka.

Czy nie jesteś za stara na wirtualną asystę?

Uwierz mi lub nie, ale rzeczywiście te 8 lat temu miałam w sobie takie przekonanie, że asystentka to powinna mieć góra dwadzieścia pięć lat (dwadzieścia osiem to już stare próchno przecież), długie włosy, jeszcze dłuższe nogi i znać przynajmniej 3 języki obce. Tak, bardzo stereotypowo i niesprawiedliwie patrzyłam na ten zawód. Mojego przekonania nie potrafił zmienić nawet fakt, że we wszystkich firmach zagranicznych, jakie miałam okazję odwiedzać podczas swojej pracy, asystentki szefów były babeczkami dobrze po czterdziestce z mega doświadczeniem i jeszcze większym poważaniem wśród pracowników firmy. No jak człowiek sobie coś do łba nabije, to nie ma zmiłuj.

Jednak przez kolejne 4 lata moje nastawienie się zmieniło na tyle, że postanowiłam nadal brnąć w świat asystencki, tyle tylko że na nieco innych zasadach. Na moich zasadach. Przede wszystkim jednak zmianie uległo moje postrzeganie nie samego stanowiska, ale obowiązków asystentki.

Po dziś dzień widzę asystentki jako osoby wysoko wykwalifikowane, ze sporym doświadczeniem i jeszcze większymi kompetencjami. Wiek nie ma żadnego znaczenia. Dopóki nadążasz za trendami, nowinkami i doskonale wykonujesz swoją pracę, możesz mieć i 100 lat.

Dlaczego więc zdecydowałam się zrezygnować z wirtualnej asysty?

Ta zmiana zadziała się zupełnie niepostrzeżenie. Prace asystenckie to przede wszystkim zadania, które klient sprawdza i nadzoruje. Najczęściej też nie uzgadnia z asystentką strategii działania, tylko zleca i oczekuje realizacji (choć ta granica powoli też zaczyna się zacierać i coraz częściej asystentki – zupełnie nieświadomie tak jak ja wcześniej – przejmują zadania managera).

Wykonując zadania stricte asystenckie, czułam, że jednak chciałabym robić coś więcej. Że bardziej kręci mnie proces kreacji, wspierania klienta na znacznie głębszym poziomie, omawiania strategii marketingowej, content marketingowej, PR-owej – w końcu nie na darmo mam wykształcenie w tym kierunku, by z niego nie korzystać.

Brakowało mi też tej adrenaliny, kiedy czujesz, że w całości jesteś odpowiedzialna za projekt, że możesz współpracować z wieloma osobami, koordynować zadania, być w ciągłym ruchu i nakręcać się krótkimi deadline’ami. Nie na darmo w końcu w pierwszej piątce Gallupa mam głównie talenty wykonawcze. Uwielbiam być w akcji i ciągłym ruchu i lubię, jak coś się dzieje.

Wtedy też podjęłam decyzję o tym, by zadania operacyjne delegować do zespołu Pretty Well Done, a samodzielnie zająć się kompleksowym wsparciem klienta, omawianiem strategii działania, procesów, zadań i następnie nadzorować prace całego teamu.

Z drugiej strony zaczęłam jednocześnie budować drugą biznesową nogę, czyli postawiłam na szkolenia, mentoring i wsparcie przyszłych i obecnych przedsiębiorczyń.

Co dała mi rezygnacja z wirtualnej asysty?

Początkowo przyniosła ogromny chaos. Musiałam bowiem poukładać sobie w struktury działania moje i zespołu. Musiałam też przekonać klientów do tego, że ich wsparciem nie będę zajmować się samodzielnie. To nie było proste, ale efekty pokazały, że miałam rację, układając procesy w taki sposób.

Kolejnym krokiem były zmiany strukturalne wewnątrz Pretty Well Done. Decyzja o zatrudnieniu większej liczby podwykonawców i przekazanie sterów i zarządzania częścią zadań Ginie, która jest moją ogromną podporą.

I na samym końcu przyniosła coś, co lubię najbardziej: długie rozmowy z klientami, burze mózgów, dyskusje o strategii i kierunkach działania ich firm. Nareszcie mam poczucie, że wchodzę na tyle głęboko w ich biznesy, że mogę ich wspierać nie tylko na poziomie operacyjnym, ale też dzielić się moim doświadczeniem jako przedsiębiorca.

Wielokrotnie zresztą słyszałam od moich klientów, że właśnie to doświadczenie w prowadzeniu wielu projektów i doświadczenie przedsiębiorcze sprawia, że czują nie tylko wsparcie w realizacji, ale też w prowadzeniu ich firm.

O taką pracę, można by rzec, walczyłam 🙂

A dodatkowo praca z wieloma klientami, którzy działają w przeróżnych branżach, w wielu obszarach biznesowych i na różnych poziomach sprawia, że świetnie rozumiem osoby, które przychodzą do mnie po wsparcie nie asystenckie, nie managerskie, ale trenerskie.

Wiem, jak zbudować firmę od podstaw. Wiem, jak zdobywać klientów i jak utrzymać się na rynku. Potrafię pokazać słabe punkty i mocne strony pomysłów na biznes i z przyjemnością rozwijam się jako trener biznesu.

Uwielbiam też testować nowe pomysły i nowe projekty. Dziś mam przyjemność zaprosić Cię do jednego z nich: bezpłatnego kursu online „(Mam) pomysł na firmę”.

To wyjątkowy, czterotygodniowy kurs, który będzie tworzony przy aktywnym udziale jego uczestników. To ich potrzeby będą najważniejsze. Skupimy się na tym, jak sprawdzić, czy pomysł na firmę wart jest realizacji, jak zbudować od podstaw fundamenty firmy i jakimi cechami powinien odznaczać się przyszły przedsiębiorca.

Jeśli:

  •  Zastanawiasz się, jak wystartować z własną firmą online?
  •  Pracujesz na etacie, ale męczy Cię wykonywanie zadań dla kogoś?
  •  Chcesz sprawdzić, czy Twój pomysł się sprzeda, i zacząć zarabiać w sieci?
  •  Trudno jest Ci podjąć decyzję o porzuceniu etatu?
  •  Masz firmę offline i chcesz przenieść swój biznes do sieci?

Sprawdź ofertę i zapisz się na kurs 🙂 Startujemy już 22.02.

 

PS Szukasz wsparcia krok po kroku w starcie z własną firmą, ale nie masz czasu na wielotygodniowe kursy? Polecam Ci moją książkę „Rzuciłam pracę i co dalej„. To również świetne uzupełnienie materiałów, które będziemy omawiać podczas warsztatów online.

 

 


Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię praca Wirtualnej Asystentki, praca na freelansie, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:

Strona KarolinaBrzuchalska.pl

Polub mój fanpage na FB

Obserwuj mój profil na Instagramie

I na LinkedIn też 

Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.

Zawsze też możesz do mnie napisać, jeśli masz jakieś pytanie >> KLIKAJĄC TUTAJ

Karolina