Wiele z nas działając w sieci, obserwuje działania innych osób. Takie obserwacje mogą działać na nas mobilizująco, ale mogą też wręcz przeciwnie. Kiedy patrzysz na kogoś, kto ma firmę, ma klientów, zarabia i jeszcze mówi o tym głośno, myślisz sobie: mnie to nigdy nie spotka. Ja nie jestem w tym miejscu. Nigdy tam nie dojdę… Prawdopodobnie masz rację.

I to nie jest tak, że ja zupełnie w Ciebie nie wierzę. Wręcz przeciwnie. Ale moja wiara nie ma tu nic do rzeczy. Ważne jest to, w co Ty wierzysz. A jeśli codziennie wmawiasz sobie, że nie dasz rady, no to bardzo mi przykro, ale pewnie rzeczywiście tak będzie. Dlaczego?

Jeśli wolisz wersję słuchaną, zapraszam:

Skąd wzięłam pomysły na rozwój firmy?

Dziś kilka słów retrospekcji… Od kilku tygodni moja firma jest w intensywnym procesie zmian. Zaczęłam prowadzić szkolenia online dla wirtualnych asystentek i freelancerów. Intensywnie działam nad rozwojem i dopracowywaniem strategii na ten rok. Mam wiele przemyśleń i refleksji.

Po jednym z modułów kursu „Gdzie ci klienci”, który aktualnie prowadzę, otrzymałam feedback, po którym zrozumiałam, że muszę na chwilę się zatrzymać i coś dopowiedzieć. I stąd też ten dzisiejszy odcinek podcastu.

W kursie wiele mówię o tym, jak określić z kim chcemy pracować. Jak stworzyć sobie wizję klienta idealnego, dlaczego jest to tak ważne. Możesz jednak pomyśleć, że opowiadam bzdury, bo co z tego, że Ty sobie stworzysz klienta idealnego, jak z Tobą żaden klient pracować nie chce.

Stop.

Trzy lata temu byłam dokładnie w tym samym miejscu. Zaczynałam. Nie miałam pojęcia o freelansie (a w zasadzie miałam samo negatywne, bo jak wiesz, moja pierwsza firma nie wypaliła – jeśli nie wiesz, zajrzyj do wpisu „Dlaczego musiałam zamknąć firmę”, nie było to dla mnie nic przyjemnego).

Jaki miałam zasób? Swoją wiedzę. Trochę rozumu i przeogromą determinację do tego, by działać. Chciałam zmienić swoje życie zawodowe, chciałam, by moje dzieci miały mamę w domu, by nie denerwowały się, wracając do pustego mieszkania i siedząc w nim kilka godzin, zanim wrócę.

Ja również nie chciałam się denerwować. I tak narodził się pomysł na zmianę.

Miłe złego początki…

Na początku chciałam działać w branży blogerskiej. Znałam kilku blogerów, oni znali mnie. Lubiłam pisać. Blog toczył się sam. I to by było na tyle. Ani pieniędzy, ani rozwoju. Jedno jednak mi to blogowanie dało. Podczas przeglądania różnych artykułów trafiłam na taki o wirtualnej asyście, o czym wspominałam niejednokrotnie. I poczułam, że to jest to!

Zaczęłam szukać, przekopywać się przez morze informacji o samym zawodzie, ale także o tym, jak mogę się rozwijać. Na początku chciałam robić wszystko sama. Zaczęłam działać, szukać klientów, a jednocześnie dokształcać się, patrzeć co działa, jakie moje aktywności przynoszą efekty, co robią inni i co ja mogę zrobić lepiej.

Wkładałam naprawdę mnóstwo pracy w rozwój mój, firmy, w działanie, ale też w rozmowy z przedsiębiorcami, którzy byli znacznie dalej niż ja. To oni pokazywali mi drogę.

Czy wszystko się udawało? Nie. W niedzielnym newsletterze, który wysyłam co tydzień do osób zapisanych na moją listę, pisałam o tym, jak trafiałam na negatywny feedback, ponieważ nie mogłam pracować w normalnych godzinach pracy. Zaciskałam zęby, przełykałam łzy goryczy i szłam dalej.

Kiedy w końcu przeszłam na swoje, zrezygnowałam z etatu, miałam w głowie tylko jedno: muszę jeszcze więcej czasu poświęcić na doskonalenie umiejętności przedsiębiorczych. W końcu nigdy wcześniej nie prowadziłam firmy, która zarabiała na siebie, na mnie, na moje dzieci. Te wpływy na konto dodawały skrzydeł, ale też pokazały, że można więcej.

Odwaga i ludzie, z którymi pracujesz i od których się uczysz — mają znaczenie!

Tak naprawdę cała magia zaczęła się dziać, kiedy zaczęłam pracę z mentorką, Agatą Limanówką. Kiedy stawałam na rozdrożu i nie wiedziałam, co dalej, to ona pokazywała mi wszelkie możliwe opcje. Decyzję podejmowałam samodzielnie. To Agata namówiła mnie do wydania pierwszej książki „Rzuciłam pracę i co dalej?”. Dzięki pracy z osobą, która działa w biznesie od lat, miałam odwagę sięgać po więcej. Ponieważ wiedziałam, że w trudnych momentach będę miała z kim skonsultować dalsze działania. To naprawdę bezcenny feedback.

Jednocześnie brałam udział w mastermindzie, konsultowałam moje pomysły z osobami, którym ufam i testowałam kolejne pomysły. W styczniu tego roku przystąpiłam do programu SOMBA – online MBA. A w mojej głowie po raz kolejny nastąpiła eksplozja.

Prowadząc firmę, musisz zrozumieć jedno. Ile włożysz w swoją edukację, rozwój, pomysły — czasu, energii i wreszcie pieniędzy — tyle wyjmiesz. Nic się nie zmieni, jeśli będziesz stać w miejscu i ciągle podejmować te same próby. Ale jeśli czasem zaryzykujesz, zrobisz coś nawet coś, co kopniakiem wypchnie Cię ze strefy komfortu (a już się w niej zadomowiłaś, co?), jesteś w stanie zyskać bardzo wiele.

Skąd biorą się moje pomysły na rozwój. Z ciężkiej pracy. Z obserwacji. Z otwartości na zmiany. Nawet te, których się boję. I z powtarzania sobie w kółko: dam radę! Jeśli w to uwierzysz, to nawet ten wredny głosik w głowie, nasz mały wewnętrzny krytyk, nie da rady się przebić ze swoim veto 😉


Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię praca Wirtualnej Asystentki, praca na freelansie, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:

Polub mój fanpage na FB

Obserwuj mój profil na Instagramie

I na LinkedIn też 🙂

Zawsze też możesz do mnie napisać, jeśli masz jakieś pytanie >> KLIKAJĄC TUTAJ

Karolina