Człowiek podobno jest zwierzęciem stadnym. I do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje drugiej osoby. Albo trzeciej. I czwartej teś. Może nie przez 24 h/dobę, ale jednak od czasu do czasu towarzystwo się przydaje, o czym mieliśmy okazję przekonać się podczas lockdownu. Nie inaczej jest w biznesie. By ten funkcjonował prawidłowo, warto od czasu do czasu spotkać się z innymi przedsiębiorcami i porozmawiać na temat swoich biznesowych pomysłów. Dziś kilka słów właśnie o mastermindzie i sile rozmowy w biznesie. I o moich mastermindowych doświadczeniach.

Wolisz słuchać niż czytać? Wybieraj 🙂

Dziś opowiem Ci kilka słów o mastermindach biznesowych, choć jak na ironię jestem w moim małym nagraniowym „studio” sama. Postaram się jednak stanąć na wysokości zadania i sprawić, byś po wysłuchaniu tego odcinka zapragnęła mieć swoje własne masterminderki lub masterminderów.

Choć idea mastermindów jest zapewne większości przedsiębiorców znana, pozwól, że dosłownie w kilku słowach opowiem o tym, czym jest mastermind. Tak dla porządku. Wywodzę się w końcu ze starej szkoły pisania wypracowań i głęboko w głowie mam zakorzenione, iż muszą one mieć konkretną strukturę. Jednym z punktów tej struktury jest zdefiniowanie przedmiotu, o którym mowa. A zatem…

Czym jest mastermind?

Mastermind to nic innego jak spotkania w kameralnej grupie przedsiębiorców, których celem jest wzajemne wspieranie się, rozwój, motywacja i szukanie rozwiązań dla biznesowych wyzwań. Co do zasady sesje mastermindowe powinny być przede wszystkim regularne i odbywać się raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie (osobiście wolę tę drugą częstotliwość, świat pędzi jak szalony i czasem z tygodnia na tydzień ciężko jest dobrze wykorzystać moc tych spotkań). Po drugie, mastermindy nie powinny też kojarzyć się z wielogodzinnymi nasiadówkami, o nie. Z założenia powinny trwać krótko (1-2 godziny), a dodatkowo odbywać się w stałym składzie.

Tyle teorii. Pierwsze mastermindy opisał podobno amerykański pisarz Napoleon Hill w książce „Myśl się i bogać”. Badał on i opisał 13 sposobów bogatych ludzi na to, by osiągnąć sukces. Jednym z nich były właśnie mastermindy. Choć, jak się dobrze przyjrzeć naszemu codziennemu funkcjonowaniu, to ludzie zupełnie instynktownie realizują takie minisesje mastermindowe z powodzeniem od setek lat.

Przypomnij sobie, jak byłaś nastolatką i spotykałaś się z przyjaciółkami, by poplotkować o chłopakach. Też omawiałyście zapewne wady, zalety, zachowanie i możliwe scenariusze, jakie zrealizuje życie, prawda? Z biznesem nie jest inaczej. Tyle tylko, że partnerem naszego romansu jest firma, a nie ognisty brunet o czarnych jak węgiel oczach.

Moja mastermindowa historia

Przygotowując się do nagrania tego odcinka, zrobiłam sobie rzetelny rachunek sumienia. Bardzo często w moich podcastach (w książce „Rzuciłam pracę i co dalej” zresztą też) powołuję się na przykład pierwszej firmy, którą prowadziłam 10 lat temu, a która niestety nie przetrwała próby czasu. A raczej próby mojego dość nieprofesjonalnego i niefrasobliwego podejścia do niej.

Nie będzie zatem pewnie dla Ciebie niespodzianką, kiedy powiem, że nie miałam swoich „partnerów w zbrodni”, podczas prowadzenia pierwszej firmy. Jedyną osobą, z którą mogłam cokolwiek wtedy przegadać, był mój mąż. Takie rozmowy jednak nie zawsze są efektywne. Dlaczego? Jeśli Twój mąż, partner, siostra, przyjaciółką, czy jakakolwiek inna osoba, z którą chcesz rozmawiać o prowadzeniu biznesu, nie ma o nim pojęcia, zazwyczaj za wiele z tego nie wyniknie. Tak było w moim przypadku.

Bardzo często wydaje nam się, że możemy pogadać z najbliższymi o naszej firmie. I ok, na poziomie zwykłej rozmowy tak rzeczywiście może być. Jednak jeśli chodzi o biznesowe rozkminy, dobrze, by odbywały się one z osobami, które:

  • Również prowadzą firmę i na co dzień mierzą się z takimi samymi wyzwaniami, co my,
  • W ideale prowadzą tę firmę w zupełnie innej branży niż my (konkurencja!),
  • Są nam życzliwe i rozumieją zasadę: „Co dzieje się w Vegas, zostaje w Vegas”,
  • Są na tym samym poziomie prowadzenia biznesu, co my.

Ten ostatni punkt może wydawać Ci się nieco naciągany. Wiadomo, fajnie jest móc przegadać swoje działania z kimś, kto na biznesie zjadł zęby, ale umówmy się – to nie ta formuła. Taka osoba (bardziej doświadczona) nie będzie raczej ze wspólnego mastermindu wiele czerpała. Ona potrzebuje partnera do rozmów, który mierzy się z podobnymi wyzwaniami. Dlatego jeśli zależy Ci na rozmowie z doświadczonym przedsiębiorcą, rozważ raczej spotkania mentoringowe.

Dlaczego grupa powinna być dobrze dobrana

Wracając do tematu… tak jak wspomniałam, te 10 lat temu nie miałam praktycznie żadnego przedsiębiorcy pod ręką, z którym mogłabym cokolwiek przedyskutować. Umówmy się zresztą, byłam taką dupą wołową, że na samą myśl o aktywnym poszukiwaniu takich osób i rozmowie z nimi, cierpło mi wszystko. Wolałam jeść tynk ze ściany, niż rozmawiać z obcymi (którzy pewnie wkrótce przestaliby nimi być, no ale…).

Kiedy zakładałam firmę po raz drugi, byłam już znacznie mądrzejsza. I w momencie, gdy trafiłam na jednej z Facebookowych grup na ogłoszenie „Szukamy partnerki do mastermindu” głośno krzyczałam: „Ja, ja, weźcie mnie”. I tak też się stało. Wraz z trzema innymi dziewczynami (copywriterką i dwiema graficzkami) założyłyśmy mastermindową grupę i rozpoczęłyśmy regularne spotkania.

Nie wiem, czy zauważyłaś już pierwszy zgrzyt, kiedy napisałam o składzie grupy. Tak, znalazły się w niej 2 osoby z tej samej branży. Bardzo sobie życzliwe, ale kiedy po latach analizuję przyczyny, dla których nasz mastermind się rozpadł, myślę, że to może być jeden z powodów.

Wspominam ten mój pierwszy mastermid ze sporym rozrzewnieniem. To była taka moja mała inicjacja. Rozmowy raz w tygodniu, rozważania, jako biznesowy świeżak chłonęłam wszystko niczym gąbka i wyciskałam z tejże gąbki biznesową esencją, jak cytrynkę.

Niestety, jak wspomniałam ten mastermind nie przetrwał próby czasu. Po kilku miesiącach zaczęłam więc szukać kolejnych „partnerek w zbrodni”. I tak trafiłam na dwie wspaniałe kobiety, Magdę i Gosię. I choć rozmowy z nimi były ekscytujące, to nasze spotkania znów rozbiły się o próbę czasu i chyba taką niedojrzałość biznesową. Bo w mastermindzie nie chodzi o wzajemne poklepywanie się po pleckach, a o rzetelną analizę. Swoistą burzę mózgów z której, jak Afrodyta z piany, wyłania się pomysł i plan działania.

Na jakiś czas odpuściłam mastermindy… całkiem długi muszę przyznać, bo do dziś nie mam żadnej grupy osób, z którą spotykałabym się regularnie i szukała rozwiązań.

A może by połączyć mastermind z mentoringiem?

W tak zwanym międzyczasie (wiem, że nie ma czegoś takiego, jak międzyczas, spokojnie ;)), wpadłam na pomysł, który narodził się przez zupełny przypadek. Rozważając ideę mastermindów, zastanawiałam się, czego ja sama oczekiwałabym od takich spotkań.

Na samym początku wspomniałam o udziale w mastermindzie osób na tym samym poziomie prowadzenia biznesu, ale też o tym, że fajnie byłoby mieć takie dodatkowe wsparcie, swoisty backup, mentora – przedsiębiorcy, który jest już nieco dalej w biznesie i może podpowiedzieć różne rozwiązania lub przestrzec przed nimi.

I tak narodziła mi się w głowie idea mojego własnego projektu – Biznesowego Mastermindu – czyli swoistego połączenia tradycyjnego mastermindu z mentoringiem. Postanowiłam przejść do działania i przetestować pomysł, zobaczyć, czy mam rację i czy taka formuła będzie miała rację bytu.

Na początku października 2020 roku zebrałam grupę 4 osób i rozpoczęłyśmy regularne spotkania. Widywałyśmy się co 2 tygodnie, w każdy czwartek, by omawiać i rozwiązywać przedsiębiorcze zagadki. Dla mnie osobiście – choć to nie ja powinnam odnieść największe korzyści z tego układu – spotkania były bardzo pouczające.

Czy były dla dziewczyn? Posłuchaj, co mówi o nich Aneta:

Prowadząc biznes online, jesteś sobie sterem, żeglarzem, okrętem…

Ale przychodzi moment, że nie do końca wiesz, jak dopłynąć tam, gdzie chcesz. I w sumie przydałby się osoba, która by Cię wsparła. A najlepiej parę osób, które doskonale rozumieją Twoje dylematy i problemy.

I ja doszłam do takiego punktu, ale formuła biznesowego mastermindu nie do końca mnie przekonywała. Czy takie spotkania naprawdę coś dają? A jak trafię na nie te osoby i tylko zmarnuję czas? Najlepiej gdyby nad tym czuwał ktoś, kto ma większe doświadczenie ode mnie, poznał moje potrzeby i dobrał osoby, które naprawdę będą być dla mnie inspiracją.

I taki mastermind znalazłam. 3 miesiące spotkań ze świetnymi dziewczynami pod okiem Karoliny. Masa pomysłów i rewelacyjne spostrzeżenia. Ja znalazłam tu przede wszystkim motywację do działania i trochę więcej odwagi w mówieniu o tym, co robię. Opłaciło się 🙂

Dla mnie największym dowodem na to, że ta formuła działa, jest decyzja dziewczyn o kontynuacji spotkań, po zakończeniu naszego trzymiesięcznego programu.

W czym tkwi moc mastermindu?

Możesz się zastanawiać, dlaczego mastermind. Przecież można pogadać z partnerem czy przyjaciółką… OK, ustaliliśmy już, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. Może nie całkiem złe, ale rozwojowi firmy może nie przynieść takich korzyści jak spotkania z ludźmi z branży.

Można porozmawiać z teamem. Omawiać wyzwania podczas spotkań zespołowych. Tylko co, jeśli nie masz tego teamu? Jeśli działasz samodzielnie. Jesteś jednoosobowym sterem, żeglarzem i okrętem?

Możesz opisać swój problem w grupie np. na Facebooku – tam będziesz mieć dostęp do większej liczby przedsiębiorców. Tak, owszem. Pamiętaj jednak, że takie grupy to często zbiór setek osób. Niekoniecznie wszystkie będą Tobie życzliwe. Może pojawić się w nich Twoja konkurencja – czy na pewno chcesz jej podawać swoje wątpliwości i pomysły na tacy?

Spotkania mastermindowe opierają się na jednym, bardzo ważnym założeniu – ufamy sobie. Do mojego biznesowego mastermindu przeprowadziłam rzetelną rekrutację. Porozmawiałam z każdą z uczestniczek, omówiłyśmy na osobności ich wątpliwości, znałam ich potrzeby. I na tej podstawie stworzyłam grupę osób, która była do siebie dobrze dopasowana.

Bo dopasowanie w związku – biznesowym czy też nie – jest BARDZO istotne. Nie da się temu zaprzeczyć 🙂

Czy będzie kolejna edycja Biznesowego Mastermindu?

Co jakiś czas dostaje na maila pytanie, czy ten projekt będzie kontynuowany. Zastanawiałam się nad tym. I doszłam do wniosku, że tak 🙂 Całkiem niedługo. Właśnie zbieram zapisy. Wkrótce będę przeprowadzać rozmowy rekrutacyjne i spróbuje stworzyć grono osób, które przez najbliższe 3 miesiące stanie się dla siebie biznesową rodziną (ale nie taką, co się z nią wychodzi dobrze tylko na zdjęciach, nie – taką, za którą jesteś gotowa wskoczyć w ogień).

Jak Ci się podoba idea biznesowego mastermindu i mastermindów w ogóle? Masz swoich ludzi, z którymi spotykasz się regularnie i omawiasz przedsiębiorcze meandry?

Jeśli nie, zastanów się, zachęcam Cię bardzo do znalezienia takiej grupy. Zobaczysz, jak Twoja firma nabierze wiatru w żagle, a Ty poczujesz przypływ energii i mocy do działania.

Zostawiam Cię z tą myślą…

 


Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię praca Wirtualnej Asystentki, praca na freelansie, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:

Strona KarolinaBrzuchalska.pl

Polub mój fanpage na FB

Obserwuj mój profil na Instagramie

I na LinkedIn też 

Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.

Zawsze też możesz do mnie napisać, jeśli masz jakieś pytanie >> KLIKAJĄC TUTAJ

Karolina