Zdarzyło Ci się pomyśleć, że chciałabyś coś zmienić w swojej firmie? A potem postukałaś się w głowę, mówiąc sobie, że „Hej, przecież wszystko idzie tak, jak powinno. Klienci są, zlecenia są, zarabiasz niezłe pieniądze”. A jednak gdzieś głęboko w duszy czułaś, że nie tędy droga… Czy potrzeba zmian w biznesie jest tylko fanaberia? A może spełnieniem marzeń lub… dostosowaniem się do rzeczywistości? Posłuchaj!

Na pewno znasz takie osoby, które długo nie zagrzeją nigdzie miejsca. W nowej pracy dostosowują się błyskawicznie, popracują kilka miesięcy, czasem może nawet ze 2-3 lata, a potem idą dalej. Niespokojne dusze. Skoczki. Kiedyś totalnie niemile widziani etatowcy – częste zmiany w CV sprawiały, że pracodawcy zatrudniali je nader niechętnie. Być może sama jesteś taką osobą, która potrzebuje ciągłych wyzwań i adrenaliny. 

Jak zatem poradzić sobie z potrzebą ciągłej zmiany, kiedy zdecydujesz się prowadzić własną firmę?

Jeśli wolisz słuchać niż czytać:

WIĘCEJ MOŻLIWOŚCI

Jestem dokładnie taką osobą, jaką opisałam przed chwilą. W swoim życiu pracowałam na 8 etatach w przeciągu nieco ponad 10 lat. Ktoś, patrząc na moje CV, mógłby powiedzieć, że długo miejsca w jednej firmie nie zagrzeję. Rzeczywiście po 2-3 latach czułam z jednej strony potrzebę zmiany, choć z drugiej wydawało mi się, że to, na czym mi zależy najbardziej to stabilizacja.

Z perspektywy czasu widzę, że stabilizacja tak, ale na własnych warunkach.

Jak to zatem pogodzić ten zew zmiany z prowadzeniem własnej działalności, w której co do zasady często zostaje się na całe życie?

Możesz firmę posłać dalej w świat. Znam wiele osób, które swoje firmy sprzedało. Rozkręcały je do bardzo przyzwoitego poziomu i oddawały w dobre ręce. Znam też jednak wiele kobiet, które marzą o własnej firmie i chcą w niej spokoju, poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji. Jak zatem pogodzić te dwa drzemiące w Tobie wilki, z których jeden czuje, że chętnie uwiłby gniazdo na całe życie, a drugiego natura ciągnie do nowości?

I tu wchodzi do gry formuła własnej firmy. Bardzo często daje ona większą wolność niż etat. Co do tego nie muszę Cię chyba przekonywać. Masz możliwość dobierania klientów, rozwoju, dodawania do swojej oferty wciąż nowych usług i eliminowania starych. Jeszcze kilka lat temu, kiedy zaczynałam prowadzić firmę jako wirtualna asystentka, głównymi moimi zadaniami były te administracyjne i związane z prowadzeniem mediów społecznościowych. 

Przedsiębiorcy szukali wsparcia w pisaniu tekstów na bloga, tworzeniu stron internetowych, publikowaniu w mediach społecznościowych. Dziś znacznie częściej rozglądają się za kimś, kto pomoże im nagrywać i montować rolki, wesprze w prowadzeniu kursów/szkoleń/programów, pomoże w montażu podcastów. Zmieniają się ich potrzeby, zmieniają się Twoje możliwości jako podwykonawcy.

TY KREUJESZ SWOJĄ RZECZYWISTOŚĆ

Jeśli więc potrzebujesz ciągłej adrenaliny, bycia w ruchu, rozwijania nowych biznesów, własna firma zdaje się być dokładnie tym, czego potrzebujesz (zwłaszcza, jeśli chodzi o tę adrenalinę ;)). Głównie dlatego, że z całą pewnością masz większą swobodę działania niż na etacie. 

Większą swobodę w zmianie kierunku prowadzenia swojej firmy, ale też większą swobodę w doborze osób, z którymi pracujesz. A dodatkowo, jeśli pracujesz online i nosi Cię po świecie, własna działalność zdaje się być dokładnie tym, czego Ci trzeba. Pakujesz walizkę, laptopa, telefon i w drogę. Możesz pracować praktycznie z każdego miejsca, w którym jest internet.

Tak, wiem, brzmi to zbyt idealnie, by było prawdziwe. Ale jeśli masz głowę na karku i otwarty umysł, poradzisz sobie w każdych warunkach. Czasem jednak wraz z potrzebą zmiany, wraca do nas pragnienie odpoczynku, stabilizacji, finansowego bezpieczeństwa. 

I wiesz co? We własnej firmie to też jest możliwe. To Ty kreujesz swoją rzeczywistość. Możesz się dostosowywać do panujących warunków na swoich zasadach. 

WŁASNA FIRMA DAJE WIĘKSZĄ WOLNOŚĆ, ALE…

Pamiętaj tylko, że jesteś odpowiedzialna za to, co stworzysz. Fakt, możesz każdego dnia powiedzieć: „Już nie chcę tego robić” i zamknąć biznes. Tylko co dalej? Co z odpowiedzialnością, co z klientami? 

Z czego wynika Twoja potrzeba ciągłej zmiany? Odpowiedź na to pytanie nie zawsze jest prosta.

Miałam kiedyś kolegę, który zmieniał pracę praktycznie co pół roku. W żadnej nie zdążył niemal nawet napić się ciepłej kawy i leciał dalej. Miał 40 lat i wciąż szukał swojego miejsca w życiu. Nic nie dawało mu satysfakcji. Żadne pieniądze nie były w stanie zatrzymać go w miejscu. 

Kiedy się poznaliśmy w jednej z firm, był właśnie „między pracami”. Przez kolejne kilka lat zdążył zaliczyć 3 kolejne, wyjechać do Danii, wrócić. W końcu założył własną firmę i świadczył usługi B2B, bo żaden pracodawca nie mógł tego znieść. Coraz bardziej nieufnie patrzyli w jego CV i choć był świetnym specjalistą, zatrudniano go coraz bardziej niechętnie. Nikt nie chciał pracownika, który co chwilę zmienia zdanie.

Z czego więc wynika u Ciebie potrzeba zmiany?

Z chęci ciągłego rozwoju?

Z fanaberii – zmieniasz, bo możesz.

Może rzeczywiście nie znalazłaś jeszcze takiego zajęcia, które zatrzymałoby Cię na dłużej.

POTRZEBA WYWRÓCENIA ŚWIATA DO GÓRY NOGAMI

A może przyczyna jest zupełnie inna i całkowicie naturalna. Świat pędzi w szalonym tempie, szybciej niż Pendolino na trasie Warszawa-Gdańsk. I żeby nie wypaść z wagonika, trzeba się dostosować. Korygować kierunek działania, szukać nowych możliwości rozwoju i zdobywania zleceń. 

Dziś jesteś wziętą prawniczką, jutro masz dość wszelkich kazusów i paragrafów i postanawiasz spełnić swoje marzenie o byciu rękodzielniczką. 

Jednego dnia prowadzisz działalność z sukcesami, innego sprzedajesz wszystko, pakujesz manatki do samochodu i ruszasz w świat. Stajesz się cyfrowym nomadą.

Albo rzucasz dobrze płatny etat w znanym korpo i rzucasz się w wir przedsiębiorczości, nie mając tak naprawdę pewności do końca, co z tego wyjdzie. I nagle po roku okazuje się, że pracujesz 4 godziny dziennie i w miesiąc zarabiasz tyle, co w pół roku na etacie. W spokoju i na własnych zasadach.

Dla mnie bomba, choć pewnie najbliżsi powiedzą Ci, że na głowę upadłaś. Masz jednak odwagę sięgać po swoje marzenia i działać w zgodzie z sobą. 

Nie chcesz już dłużej pędzić na karuzeli wyścigu szczurów. Wolisz zatrzymać się i spędzić resztę zawodowego życia tak, jak Ty sobie wymarzyłaś.

Potrzeba zmian w biznesie nie zawsze jest fanaberią. 

Nie zawsze wynika z nudy i niemożności odnalezienia się.

Rzucenie wszystkiego i zmiana kierunku nie zawsze jest porażką – czasem jest po prostu spełnieniem marzenia, które drzemie w nas od lat.

Jeśli słuchając tego odcinka podcastu poczułaś, że mówię dokładnie do Ciebie, że Ty też chcesz budować swoje zawodowe życie po swojemu, co czasem oznacza również „pod prąd”, mam dla Ciebie dodatkowe zaproszenie. Kliknij i zapisz się na moją newsletterową listę VIP dla kobiet, które prowadząc biznes usługowy online, chcą działać totalnie na własnych zasadach. Już wkrótce otrzymasz dostęp do trzech limitowanych odcinków podcastu, w których opowiem Ci, jak to jest wywrócić wszystko do góry nogami i zacząć budować biznes totalnie od zera. Opowiem Ci o poczuciu winy, syndromie oszusta i genie buntowniczki – trzech muszkieterach, którzy potrafią narobić niezłego bałaganu w biznesowym życiu.

Tymczasem życzę Ci pięknego dnia i trafnych zawodowych wyborów. Zaczął się ostatni kwartał roku – idealny moment na podsumowanie i plany na kolejne biznesowe miesiące. Idealny moment na to, by zwojować biznesowy świat!

 


Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię freelance, zamiana etatu na własną działalność, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:

Odwiedź moją stronę www.karolinabrzuchalska.pl.

Polub mój fanpage na FB.

Obserwuj mój profil na Instagramie.

I na LinkedIn.

Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.

Jeśli masz jakieś pytania, zawsze możesz też do mnie napisać >> KLIKAJĄC TUTAJ

Karolina