Jaki był ten rok? Trudny. Zaskakujący. Pełen wyzwań. Wymagający. W pewnym sensie przełomowy. W niektórych aspektach rewelacyjny. W innych… mogło być lepiej. Co się zmieniło? Wszystko i nic. Bardzo wiele, a jednocześnie zaledwie ułamek tego, co powinno. Rok 2021 pokazał mi, że to ja jestem największą siłą napędową zmian. I że są ludzie gotowi powierzyć mi los całych swoich biznesów. To bardzo duże wyróżnienie, ale też ogromna odpowiedzialność. Porozmawiajmy zatem o tych zmianach. A raczej… posłuchaj, a ja porozmawiam sama ze sobą.
W 2021 roku skończyłam czterdzieści lat. W wiekach średnich mogłabym w zasadzie już szykować się do trumny. Starsza pani. Matrona. Nic już w życiu nie osiągnie. Najlepsze lata ma dawno za sobą.
Wolisz słuchać niż czytać? Zapraszam!
Na szczęście nie żyjemy w wiekach średnich. A ja dopiero teraz czuję, że mogę oddychać pełnią życia. I to wcale nie dlatego, że czterdziestka to nowa trzydziestka, jak to zwykły mawiać dziewczyny, które czasem nie do końca mogą pogodzić się z upływem czasu. I z tym, że na ich twarzach pojawiają się nowe zmarszczki. Czasem praktycznie z nocy na dzień. Budzisz się i bach! Jest. Dowód na to, że skóra już nie ta. Albo że na tyłku nagle zaczął pojawiać się gigantyczny cellulit. Bo on tam był zawsze. Tylko jakoś mniej go było widać. I przemiana materii… ten element przemilczmy.
Prawda jednak jest taka, że kiedy powiedziałam mojej biznesowej partnerce, Kindze, o czterdziestych urodzinach, westchnęła z rozmarzeniem: Ale ci zazdroszczę… teraz możesz już mieć zupełnie wszystko w d…
W sumie… jak tak na to spojrzeć…
A tak zupełnie serio. Być może ten rok był przełomowy również dlatego. Bo dotarłam do tej granicy, symbolicznej, bo tak naprawdę w nocy z 6 na 7 maja niewiele się zmieniło. To nie tak, że nagle przeszłam na ciemną stronę mocy, nie. Po prostu w pewnym momencie gdzieś między siódmym maja a sierpniem (tak mniej więcej), dotarło do mnie, że w końcu nic nie muszę. Nie muszę nikomu nic udowadniać. Jestem, jaka jestem. Nie muszę w kółko słuchać, co powinnam była zrobić… Jakie zachcianki plany innych mam do zrealizowania. I albo ci inni zaakceptują mnie z całym dobrodziejstwem inwentarza, albo trudno… Będę z tym żyć. I wcale nie będzie musiało mi być z tym gorzej.
Nie, to nie jest tak, że mi nie zależy. Że nagle rzeczywiście mam wszystko gdzieś i liczy się tylko me, myself and I. Ale z czasem zaczyna do Ciebie docierać, że życie jest jedno. I choćbyś stawała na rzęsach, zawsze ktoś będzie niezadowolony z tego, co robisz. Zawsze trawa będzie bardziej zielona u sąsiada, a napisany post stanie się solą w oku. Albo całą belką. Jedni rodzą się naturalnie z takim poczuciem, że nie są na świecie po to, by zadowalać innych, inni potrzebują dwudziestu, a nawet czterdziestu lat, by to zrozumieć…
Tak zaczęła się moja przemiana. Kiedy w końcu zrozumiałam. I nie, to nie stało się magicznie 7 maja. Jak zawsze w życiu, był to proces. Ale dziś nie miało być o procesach. Miało być o podsumowaniach. I wnioskach.
No to jaki był ten 2021?
Na początku roku, jak zawsze, miałam w sobie mnóstwo pomysłów, nadziei na zmianę, planów. Tylko że wraz z upływem czasu okazało się, że one wcale nie są moje. Jednym z pierwszych projektów na ten rok, była aktualizacja i ponowne wydanie mojej pierwszej książki „Rzuciłam pracę i co dalej”. Dodałam do niej nieco treści, zaprosiłam do wywiadów czterech specjalistów i w pierwszym kwartale dopięłam projekt. Póki co szło całkiem nieźle.
Kolejna na tapet wskoczyła Akademia Freelancu. Miała być wypasiona, powstać w marcu, najpóźniej w kwietniu i… gdzieś w okolicach lutego zorientowałam się, że wcale nie chcę jej robić. Że tworzenie kolejnego kursu, kolejnych evergreenowych materiałów nie jest do końca tym, co tygryski lubią najbardziej. Że wcale nie zależy mi na masowym udziale anonimowych ludzi. Nie.
Początkowo dopadło mnie przerażenie. Jak to? Przecież już ją zapowiedziałam. Zrobiłam zapisy na listę. Dokładnie rozpisałam program. Miałam cały szczegółowy plan i listę nagrań, tematów, które chcę poruszyć. Pozwoliłam temu przerażeniu posiedzieć we mnie trochę. Oswoiłam je. I… dałam czas na odejście.
Tak naprawdę wcale nie chciałam wypasionej giga-akademii. Zrozumiałam, że znacznie lepiej sprawdzam się w małych formach. Kameralnych warsztatach, które prowadzę przez kilka tygodni, poznając ich uczestniczki, wchodząc głębiej w ich biznesy, a z czasem nawet zmieniając ich sposób myślenia o prowadzeniu firmy. Wiem, że sporo z nich czuje po tych warsztatach ulgę. Bo ściągam z nich presję tego, że coś muszą… Ja też poczułam ulgę. I już wiem, że kameralne warsztaty to będzie mój format na ten rok.
A co z pozostałymi planami?
W styczniu 2021 roku moja tablica w Trello pękała w szwach. Każdy kwartał zapełniony był celami, zadaniami, planami. Każdy dostał swój kolor. Zajrzałam do niej ponownie w tym tygodniu.
Część planów zrealizowałam koncertowo, nie wiedząc kiedy.
Część zupełnie przestała się liczyć.
Część się zmieniła, ewoluowała. Zupełnie jak ja.
Czy jest mi z tym źle? Nie. Prowadzenie firmy to nie wykuwanie prawd w kamieniu. To nastawienie na ciągłą zmianę, elastyczność, otwieranie się na nowe.
A ten rok przyniósł mi dużo nowego.
Nowe współprace.
Ale także pożegnanie starych.
Spaliłam kilka mostów.
Wiem, nie powinno się tego robić.
Ale w kilku przypadkach poczułam ogromną ulgę. I wdzięczność dla siebie, że potrafiłam zawalczyć o swoje.
Ten rok dał mi też bowiem pewność, że jeśli mam prowadzić firmę, to tylko i wyłącznie na moich zasadach. I tylko z ludźmi, którzy te zasady szanują i respektują.
A dodatkowo mają podobne wartości jak ja.
Ten rok był trudny.
Bo pożegnałam się z kilkoma klientami. A rozstanie z nimi było… ogromnym rozczarowaniem. Nie dlatego, że współpraca się skończyła. Taka jest kolej rzeczy. Rozczarowanie przyszło potem. Dotyczyło zachowań, wartości, straconych złudzeń. Pod tym względem w kilku przypadkach źle oceniłam osoby, z którymi współpracowałam. Dokładnie spisałam ich awatary. I wiem, że nie będą tymi, których chciałabym widzieć w swoim klienckim portfelu.
Ten rok przyniósł jednak również coś wspaniałego.
Biznesowe współprace, których się nie spodziewałam.
Partnerstwa, na które nie liczyłam.
Ludzi, którzy będą, choćbyśmy nie rozmawiali miesiącami.
Ten rok sprawił, że okrzepłam.
Że nie boję się odmawiać.
Stawiać granic.
Dbać o siebie i swój dobrostan.
I to, co cieszy mnie najbardziej… w tym roku przekonałam się, że mam wokół siebie kobiety, które chcą dbać o to ze mną. Którym zależy. I którym jestem za to głęboko wdzięczna.
Ten rok był również zaskakujący pod kątem finansowym. Nie zrealizowałam wszystkich założonych planów w tym zakresie. Ale zyskałam o niebo więcej – samoświadomość i rozwój, dzięki którym poczułam, że nie ma rzeczy niemożliwych. I że bardzo dużo zależy ode mnie i od osób, które wybieram do współpracy.
Liczbowo było różnie.
Statystyki pokazały, że Facebook nie jest już moim największym przyjacielem.
Że znacznie bardziej polubiłam się z Instagramem.
YouTube też próbował zagościć w moim biznesowym życiu, ale… nie miałam dla niego zbyt wiele czasu. Pewnie do siebie jeszcze wrócimy.
Zupełnie odpuściłam natomiast Pinteresta. Trochę zabrakło mi cierpliwości. Mea culpa. Może da mi jeszcze jedną szansę 😉
Jaki będzie 2022?
Zobaczymy. Ale niech wie, że nie będzie miał ze mną łatwo.
Mam kilka planów, które bardzo chciałabym zrealizować. Myślę nad tematami kolejnych warsztatów. Nad nową książką. I kilkoma współpracami, które zarysowały się na horyzoncie.
Jakie uczucie towarzyszy mi, gdy myślę o 2022 roku? Chyba najbardziej ciekawość. I ekscytacja.
Lubię nowe.
Lubię plany.
Lubię czyste karty.
A Ty?
Życzę Ci, by ten kolejny rok był dla Ciebie wspaniałą czystą kartą. By przyniósł Ci ogrom pozytywnych zaskoczeń. Byś zrealizowała te plany, które tlą się w Twoim sercu od lat. I powiedziała „do widzenia” tym, które nie mają już większego sensu, a są z Tobą przez zasiedzenie.
Pięknego kolejnego roku!
Do przeczytania w styczniu 🙂
Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię freelance, zamiana etatu na własną działalność, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:
Odwiedź moją www.karolinabrzuchalska.pl
Polub mój fanpage na FB
Obserwuj mój profil na Instagramie
Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.
Zawsze też możesz do mnie napisać, jeśli masz jakieś pytanie >> KLIKAJĄC TUTAJ
Karolina