Czym jest motywacja do działania? Czymś, co sprawia, że powiesz: chcę tego. I kropka. Przyczyn, dla których chcesz, może być wiele. Mogą to być pieniądze, zdrowie, uznanie społeczne, rywalizacja (wrócę do tego potem) i wiele innych czynników. To tak jak z psami – jeśli czegoś bardzo chcą, a nie wolno, to i tak znajdą sposób. Całkiem jak moja Gwiazdeczka, która doskonale wie, że kąpiel w jeziorze zimą to zmarznięta dupka, ale i tak instynkt jest tak silny i motywacja do aportowania z wody tak gigantyczna, że zimno nie przeszkadza. Jaka jest więc Twoja motywacja do działania? Do zmiany zawodowej? Do rozwoju? Znajdziesz sposób czy wymówkę? Tak, dziś porozmawiamy o motywacji. Posłuchaj, jeśli to dla Ciebie ważne.
Dziś będzie naprawdę krótko. Może zaledwie kilka minut. Bo motywacja to coś, co się ma lub nie. I tyle. Możesz się ze mną oczywiście nie zgodzić, ale mam na to mnóstwo dowodów. Jeśli nie jesteś wystarczająco zmotywowana, żaden argument nie przekona Cię do zmiany. Serio. Żadne obniżki, bonusy, przeceny itp. Żadne nagrody i inne cuda na kiju. Ale starczy jeden dobry argument i działasz. Niezależnie od wszystkiego.
Wolisz słuchać niż czytać? Zapraszam!
SKĄD SIĘ BIERZE MOTYWACJA DO DZIAŁANIA?
W weekend przed świętami koleżanka napisała do mnie: „Odpalamy grupę fitnessową, spotkania na Zoomie, 30 minut treningu, palimy dupska. Wchodzisz w to?” Palenie dupska przemówiło do mnie najbardziej. Może w końcu nie będzie wstyd założyć krótkich spodenek. Odpisałam: „Wchodzę”. Odpowiedź przyszła po 2 minutach: „Ekstra. Widzimy się w świąteczną sobotę o 7 rano”.
Ale jak to…
W święta?
W święta to się je serniczek.
W sobotę??
Przecież to dzień wolny!
O 7 rano???
O 7 rano normalni ludzie śpią.
A potem starczył rzut oka w lustro. W sobotę o 7 rano byłam zwarta i gotowa. Dupsko boli mnie do dziś po tym treningu, a minęły dopiero 4 dni. Co więcej, po drodze, w świąteczny (!) poniedziałek, zrobiłyśmy kolejny trening. I absolutnie tego nie żałuję, bo moja motywacja do pracy nad sobą jest gigantyczna.
Podobnie było ze zmianą pracy. Przez 10 lat bujałam się z tym „co by było gdybym miała firmę”, ale wystarczyło kilka dobrych argumentów, bym w 2 godziny opracowała plan działania. Co więcej, ten finansowy był najmniej ważny, bo nie wiedziałam jeszcze do końca, ile na tym swoim zarobię. Wiedziałam, ile potrzebuję. Ale ile chcę (a apetyt rośnie w miarę jedzenia, wiadomo) ni hu hu…
Dlatego jeśli ktoś na propozycję współpracy, kursu, mentoringu, biznesowego wsparcia mówi mi: „Nie mam czasu. To nie ten moment. To za drogo…” nie namawiam. Widać jeszcze nie jest dość zmotywowany. Jak będzie i będzie chciał pracować ze mną, znajdzie sposób. Wygospodarowanie 30 minut dziennie na pracę nie jest zadaniem ponad siły. Cenę za wsparcie czy programy zawsze można rozłożyć na raty… Najważniejsza jest motywacja. I decyzja, że chcesz działać. Wejść w to bikini do lata, nauczyć psa siedzieć w samotności, zmienić zawód i założyć firmę.
Pytanie, czy na pewno chcesz?
Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię freelance, zamiana etatu na własną działalność, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:
Odwiedź moją stronę www.karolinabrzuchalska.pl.
Polub mój fanpage na FB.
Obserwuj mój profil na Instagramie.
I na LinkedIn.
Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.
Jeśli masz jakieś pytania, zawsze możesz też do mnie napisać >> KLIKAJĄC TUTAJ
Karolina