Jestem, a raczej byłam, mistrzynią wycofywania się z różnego rodzaju akcji. Wiesz, w pierwszym odruchu zawsze krzyczałam: Ja, ja, wybierz mnie! A potem, jak klamka zapadła, na mnie padał blady strach. Szczękałam zębami i robiłam wszystko, by znaleźć wymówkę…

Czy Tobie też zdarza się czasem pomyśleć, że fajnie by było zrealizować jakieś marzenie, ale… powstrzymuje Cię strach przed tym, co będzie? Są ludzie, którzy w nieznane sytuacje wchodzą jak w masło. Z radością i uśmiechem witają nowe i cieszą się na ekscytujące doznania. Są też tacy, których nieznane sytuacje paraliżują. Myśl, że mają wsiąść do pociągu i pojechać do nieznanego miasta sprawia, że przez miesiąc planują każdy krok. Sprawdzają połączenia, ulice, autobusy, tramwaje… W nocy śni im się podróż. Czasem podejmują ryzyko, często jednak rezygnują. Bo łatwiej i bezpieczniej i bardziej komfortowo jest pozostać w znanej bańce. Wyobraź sobie, co zatem czują, kiedy myślą o zmianie zawodowej. W tym odcinku podcastu podpowiem Ci, jak działać mimo strachu przed nieznanym. Zapraszam serdecznie.

Wolisz słuchać niż czytać? Wybieraj 🙂

Na samym początku tego odcinka podcastu chciałabym zaznaczyć jedną rzecz. To, co tutaj powiem dziś, wynika tylko i wyłącznie z moich osobistych doświadczeń i odczuć. Jestem jednak zupełnie inną osobą niż Ty i bardzo prawdopodobne, że wiele rzeczy odczuwam inaczej. To, że ja umiem przełamać się do działania, że zaciskam zęby i robię coś, nie oznacza z automatu, że będziesz miała tak samo. I odwrotnie – fakt, że Ty umiesz w danej sytuacji odpowiednio zareagować, nie oznacza, że każdy będzie potrafił. Przykład: Są dni, kiedy odebranie telefonu jest dla mnie nie do przejścia. Dni, w których zmuszenie się do zrobienia czegoś nowego, graniczy z cudem. Są jednak i takie, w których biorę się z życiem za bary. I działam mimo obaw. Opowiem o tym, jak się mobilizuję. Nie obiecuję jednak, że te sposoby u Ciebie również zadziałają. Musisz je przetestować i sprawdzić, jak daleko jesteś gotowa wyjść poza swoją strefę komfortu. Gotowa? To zaczynamy.

ZMIANA – KONIECZNA, ACZ NIECO STRASZNA

Całe życie pracowałam na etacie albo dla kogoś. Właściwie odkąd pamiętam. Poczynając od dorywczej pracy wychowawcy na koloniach, poprzez prowadzenie zajęć na popołudniowych kursach językowych, aż po pierwszą „dorosłą pracę” w małej rodzinnej firmie. Przychodziłam, wykonywałam swoją pracę, dostawałam za nią wynagrodzenie. I nie musiałam martwić się niczym innym. Kiedy więc w mojej głowie zaświatała myśl o tym, by założyć własną działalność, oprócz ogromnej ekscytacji poczułam obawę. O to, jak to w ogóle będzie. Czy sobie poradzę. Czy będę umiała przyjąć na siebie te dziesiątki ról, które na co dzień przyjmuje właściciel firmy. Bo co innego wyobrażenia o prowadzeniu działalności, a co innego prawdziwe przedsiębiorcze życie. A tego – poza nikłą obserwacją firm, w których pracowałam – nie znałam. 

I prawdę mówiąc, te obawy wcale nie były takie nieuzasadnione. Skoro paraliżował mnie lęk przed odebraniem telefonu, czy nawet wykonaniem go jako pierwsza, to jak mogłam poradzić sobie z prowadzeniem biznesowych rozmów z klientami. Serio tak miałam z tymi telefonami. Generalnie nie cierpię prowadzić rozmów telefonicznych. Wszelkie sprawy urzędowe czy te wymagające bezpośredniego kontaktu zazwyczaj załatwiał mój mąż. Kiedy założyłam firmę, stało się to niemożliwe.

No wyobraź sobie, że mam mieć rozmowę z klientem, na której zamiast mnie pojawia się mój mąż i mówi: Ja poprowadzę negocjacje i ustalenia, bo żona się pana boi. Byłabym spalona już na starcie.

Prowadzenie firmy wymagało ode mnie największego wyjścia poza strefę komfortu. Praktycznie na każdym polu. Ktoś mógłby zapytać, po co w ogóle to robić… czy nie lepiej jednak pójść w ten etat i dać sobie spokój. Pewnie i lepiej. I wygodniej. Ale ja tak nie chciałam. Chciałam w końcu zrobić coś dla siebie i przestać się bać. 

Czy to się stało z dnia na dzień? Wiadomo, że nie.

Czy nadal zdarza mi się wycofywać ze spotkań, rozmów, konfrontacji? To ostatnie zwłaszcza. Tak, bywają takie dni.

Ale pracuję nad sobą. 

I Ty też możesz.

JAK ZMIENIĆ SWOJE NASTAWIENIE

Pierwsza rzecz, którą zrobiłam i robię do dziś w sytuacji, gdy dopada mnie niepewność (i ryzyko, że wycofam się z działania) to zadałam sobie pytanie: Co mnie najbardziej przeraża w nowej sytuacji.

  • Czy jest to kontakt z innymi ludźmi?
  • Czy strach przed tym, jak zostanę oceniona?
  • Czy obawa, że nie będę miała nic do powiedzenia?
  • Albo że ktoś pozna się na mnie.

Jak widzisz, większość tych rzeczy siedzi w głowie. Są to przekonania, z którymi paradujemy codziennie po świecie i które kształtują naszą egzystencję.

Podam Ci tutaj przykład. Dwa tygodnie temu byłam na wyjeździe integracyjno-szkoleniowym z teamem Forever, do którego należę. Od początku bardzo chciałam jechać, ale im bliżej godziny zero, tym więcej wymyślałam sobie wymówek. A to, że to strasznie daleko. A to, że będę musiała sama jechać samochodem 5 godzin. A to, że nie mam zimowych opon, a na 100% spadnie wtedy śnieg…

Moje obawy wynikały głównie z tego, że nie znałam osób, z którymi miałam jechać. I sama myśl o spaniu w pokoju z obcymi paraliżowała mnie. Zadałam więc sobie pytanie: Co najgorszego może się stać, jeśli pojadę? W mojej głowie pojawiło się natychmiast kilkanaście scenariuszy! Przepracowałam każdy z nich.

Tak, wiem, nie zawsze jest na to czas. Nie zawsze się da. Ale jeśli chcesz coś w swoim życiu zmienić, musisz przepracować pewne rzeczy.

PIĘĆ KROKÓW DO ZMIANY NASTAWIENIA

Po pierwsze, jeśli nieznana sytuacja paraliżuje Cię, postaraj dowiedzieć się o niej absolutnie wszystkiego. Zazwyczaj boimy się tego, czego nie znamy. Jeśli poznasz wszystkie okoliczności, okaże się, że nie taki diabeł straszny.

Po drugie, oswój swój strach. Przepracuj w głowie scenariusze. Zastanów się nad tym, co czujesz i dlaczego tak się czujesz. Odczuwasz panikę na myśl o rozmowie z potencjalnym klientem? Rozpisz sobie jej scenariusz (albo skorzystaj z mojego). Krok po kroku. Wypisz pytania, które może Ci zadać klient. Oraz te, które Ty chciałabyś zadać jemu. Nie myśl o tym, że ktoś Cię będzie oceniał – to zazwyczaj nasza największa obawa. Pomyśl, że tak samo on chce się dowiedzieć wszystkiego o Tobie, jak i Ty o nim!

Po trzecie, działaj małymi krokami. Znasz siebie najlepiej. Wiesz, co powoduje Twój dyskomfort. Postaraj się go wyeliminować. Potrzebujesz planu? Zrób go! Choćby ktoś inny uważał, że to głupie. Miej to gdzieś! Liczy się Twoje samopoczucie i działanie. Nie wycofuj się. Każda kolejna próba wyjścia ze strefy komfortu będzie wtedy trudniejsza. Jeśli raz dasz sobie przyzwolenie na wycofanie się z danej sytuacji, będziesz to robić częściej.

Po czwarte, zadaj sobie pytanie: Co najgorszego może się stać, jeśli to zrobisz? Ale wymyśl takie rzeczy straszne, straszne. I przepracuj te myśli w głowie. Obracaj je jak cukierek. Oglądaj z każdej strony. Zobaczysz, że za jakiś czas będą wydawały się mniej przerażające.

Po piąte… ten sposób działa u mnie chyba najlepiej. Powiedz sobie, że nic nie musisz. Że zawsze możesz się wycofać. Tylko… co się wydarzy, gdy tego nie zrobisz? Mam dość bogatą wyobraźnię i na tym etapie najczęściej odczuwam już żal przed tym, że się poddałam 😉 Czasem złość na samą siebie, że nie dałam sobie szansy. I te dwa uczucia nie pozwalają mi zrezygnować.

Bój się, ale działaj… zobaczysz, jaka będziesz z siebie dumna!

Z tą myślą Cię zostawiam…

 


Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię freelance, zamiana etatu na własną działalność, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:

Odwiedź moją www.karolinabrzuchalska.pl

Polub mój fanpage na FB

Obserwuj mój profil na Instagramie

I na LinkedIn też 

Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.

Zawsze też możesz do mnie napisać, jeśli masz jakieś pytanie >> KLIKAJĄC TUTAJ

Karolina