„Wybrałaś jedną z najtrudniejszych form biznesu. Usługi.” Takie słowa usłyszałam całkiem niedawno od jednego z moich klientów. Cenię jego zdanie, więc zatrzymałam się nad nim na dłużej. Czy rzeczywiście praca w biznesie usługowym i to online jest wyzwaniem? Z okazji 200 odcinka podcastu „Co we freelansie piszczy” zapraszam Cię na podróż przez hity i kity prowadzenia biznesu usługowego online. Do samochodu ze mną wsiadają też inne przedsiębiorczynie, które opowiadają o swoich doświadczeniach. Ciekawa jestem, czy się z nimi zgodzisz.

Miałam takie poczucie, że 200 odcinek tego podcastu nie powinien być taki… zwyczajny. A z drugiej strony powinien być mój i nie chciałam wywiadu. Wiele tu mówię o biznesie, blaskach, cieniach, dzielę się perspektywą, moim zdaniem, opiniami innych. Nigdy jednak nie rozkładałam na czynniki pierwsze hitów i kitów biznesu usługowego online. A w końcu prowadzę taki już od ponad 5 lat. I trochę tych historii się nazbierało. 

Pomyślałam sobie, że ten 200 odcinek to idealna okazja do tego, by zrobić takie małe podsumowanie i sprawdzić, czy rzeczywiście biznes usługowy i to online jest taki super. Wiadomo, że nie uda mi się wziąć pod uwagę wszystkich aspektów. Co więcej, jestem przekonana, że jak tylko skończę nagrywać, przyjdą mi do głowy kolejne argumenty. A potem kolejne. Powiedzmy więc, że będzie to taki mały wstęp do dyskusji o tym, czy w ogóle warto pakować się w te onlajny. I czy usługi są dla każdego. 

Co więcej, na początku zeszłego tygodnia zaprosiłam do zwierzeń też inne przedsiębiorczynie, które dołożyły małą cegiełkę. Jesteś gotowa na jazdę bez trzymanki? To zaczynamy!

Jeśli wolisz słuchać niż czytać:

Muszę przyznać, że te ponad 5 lat temu, kiedy zastanawiałam się nad tym, co mogę zrobić ze swoim życiem, by nie przebimbać go na nieszczególnie lubianym etacie, nie pomyślałam nawet o tym, że mogłabym coś sprzedawać. Wiedziałam, że chcę prowadzić firmę, ale od początku nie przeszło mi nawet przez myśl, by sprzedawać produkty, towary itp. Od początku postawiłam na tę drugą formę, nie wiem, czy trudniejszą. Dla mnie w sumie chyba prostszą.

CZY ŁATWO JEST PROWADZIĆ FIRMĘ USŁUGOWĄ

Kiedy myślałam o własnej firmie, zawsze fundamenty miały opierać się na mojej wiedzy i umiejętnościach – czyli na usługach dla innych. Zarówno w momencie, gdy rozważałam karierę fotografa, copywritera, wirtualnej asystentki czy PM-a, nawet do głowy mi nie przyszło, że to nie jest jedyny kierunek.

Może dlatego, że mam dwie lewe ręce do jakiejkolwiek produkcji i takie na przykład rękodzieło w ogóle nie wchodziło w grę. Nie miałam też funduszy na to, by zainwestować i produkować coś własnego. Zresztą do sprzedaży nadawałam się jak koza do kapusty, a przynajmniej takie miałam o sobie mniemanie – poparte w sumie dość krótkim epizodem w handlu przyczepami samochodowymi. 

Tak czy inaczej, biznes usługowy wydał mi się naturalną opcją. I choć zżymałam się czasem strasznie w ciągu tych ostatnich 5 lat, wkurzałam, krzyczałam, przeklinałam i rzucałam sfrustrowana przedmiotami o ścianę, nigdy nie pomyślałam o tym, by zmienić go na coś innego. 

To, co wiem i potrafię, daje mi paradoksalnie pewność, że poradzę sobie w każdej życiowej sytuacji. A jak nie, to się nauczę. Wolę mieć takie przekonanie, niż pozostać z niesprzedawalnym towarem, bo postanowiłam produkować np. kalendarze. Starczy, że mam dom pełen wydanych przez siebie książek,  bo zamówiłam „na zapas”. Chociaż biorąc pod uwagę aktualne ceny papieru, może wcale nie była to taka zła inwestycja.

Nie zmienia to jednak faktu, że prowadzenie firmy usługowej, zwłaszcza online, jest pewnego rodzaju wyzwaniem. Ma ogrom zalet i tyleż samo wad. Co więcej, to co dla jednych jest zaletą, dla innych może okazać się wadą. I na odwrót.

Ale dobrze, nie przeciągając dłużej, bo już czuję jak tupiesz nerwowo nogą i myślisz sobie „kiedy ona wreszcie przejdzie do rzeczy”, kieruję się do brzegu. Zapraszam Cię na podróż przez hity i kity prowadzenia biznesu usługowego online.

Enjoy!

HITY PROWADZENIA FIRMY USŁUGOWEJ ONLINE

Nie będę Cię pytać, czy wolisz dobre czy złe wiadomości. Dziś zaczynam od pozytywnych stron.

#1 Niski próg wejścia

Przede wszystkim największym hitem prowadzenia biznesu usługowego, takiego w którym bazujesz wyłącznie na swojej wiedzy, doświadczeniu i umiejętnościach jest stosunkowo niski próg wejścia. Nie musisz inwestować w towar, często nie musisz inwestować w zaawansowane oprogramowanie czy sprzęt. Możesz zacząć z tym, co masz. W zależności od specyfiki zawodu oczywiście wiadomo, że ten próg może się nieco różnić – graficzka może np. potrzebować bardziej wydajnego sprzętu czy specjalistycznego oprogramowania niż copywriterka, ale jednak wciąż nie jest to inwestycja w towar czy inny niezbędny sprzęt.

Chciałabym jeszcze w tym miejscu zwrócić Twoją uwagę na fakt, że z czasem na pewno potrzeba inwestycji się pojawi. Jeśli nie w sprzęt, to w wiedzę, kolejne szkolenia, warsztaty, wsparcie wirtualnej asystentki czy np. reklamę. Możesz jednak zacząć z tym, co masz i rozwijać się stopniowo.

#2 Poznajesz wiele różnych biznesów

Dla osób, które nie lubią zbyt długo stać w miejscu, zagłębiać jednego tematu, są ciekawe świata i ludzi, praca w biznesie usługowym online jest świetną okazją do poszerzania wiedzy nie tylko w swojej branży.

Przez ostatnie 6 lat pracowałam z coachkami, wedding plannerkami, twórczyniami rękodzeła, przepięknych kalendarzy, prawniczkami i prawnikami, strateżkami i strategami biznesu, przedsiębiorcami, trenerami biznesów online i ofline, ale także z agencją marketingową, zakładem pogrzebowym czy gabinetem specjalistycznego masażu. Wiele przeróżnych branż i to jeszcze nie wymieniłam ich wszystkich.

To, co podobało mi się najbardziej, to możliwość poznania i implementacji przeróżnych podejść do prowadzenia biznesu. Fascynuje mnie spojrzenie aktywnych przedsiębiorców na biznes. Miałam okazję nie tylko obserwować, ale i aktywnie uczestniczyć w procesie opracowywania i wdrażania strategii. Najcenniejsza biznesowa lekcja. 

#3 Masz możliwość pracy tylko z wybranymi klientami i to przy naprawdę ciekawych projektach

Oczywiście, że to nie zadzieje się od pierwszego kopa. Mało kto ma taki komfort (głównie finansowy), by móc powiedzieć „z tą osobą nie chcę pracować, czekam na kolejne zlecenie”, ale jeśli podejdziesz strategicznie do prowadzenia swojego biznesu, rozwiniesz go tak, jak sobie wymarzyłaś, masz ogromną szansę na to, by do swojego portfela klientów wpuszczać tylko tych wybranych.

Ale jak wspomniałam, nie zadzieje się to od razu. Przez pierwsze kilka lat prowadzenia firmy pracowałam zarówno z tymi osobami, z którymi było mi po drodze, jak i z tymi, które niekoniecznie były moim wymarzonym klientem. Kiedy budżet się nie spina, nie ma co wybrzydzać.

Jednak przyszedł taki moment, kiedy bardzo świadomie zaczęłam robić porządek nie tylko w firmie, ale także w osobach, z którymi chcę pracować. Nie wystarczyło tu jednak jedynie określenie persony, awatara, czy niszy. Znacznie ważniejsze było zdefiniowanie wartości, jakimi dany klient musiał się „wykazać”. Nie wiem, czy kiedykolwiek doświadczyłaś uczucia, kiedy w trakcie rozmowy z klientem cierpnie Ci skóra, bo wiesz, że totalnie, ale to totalnie nie zgadzasz się z jego światopoglądem?  

Kiedy sprzedajesz produkty fizyczne, nie ma takiego problemu. Klient zamawia, płaci, otrzymuje towar, transakcja zostaje zamknięta. W biznesie usługowym (również stacjonarnym, ale online jest tu trudniejszy, bo jednak ekran komputera nieco filtruje emocje i trudniej odczytać mowę ciała) jest to mega wyzwanie. Jeśli na poziomie wartości nie zgadzasz się z klientem, współpraca zawsze będzie trudna. Choćbyś była nie wiadomo jak profesjonalna.

#4 Świadomy rozwój

To jeden z moich ulubionych punktów, ale jestem absolutnym freakiem jeśli chodzi o rozwój osobisty i wysokie stawianie sobie poprzeczki. Pracując w biznesie usługowym, chcąc, nie chcąc (zakładam, że jednak bardziej chcąc) musisz się rozwijać, kształcić swój warsztat, rozwijać kompetencje. Jeśli masz do czynienia z wieloma ekspertami z wielu branż, albo z wieloma tematami z różnych branż do opracowania – możesz rozwijać się w jakim tylko kierunku zamarzysz. 

Możesz zmieniać zdanie co do usług, które świadczysz. Podnosić kompetencje i specjalizować się w kierunku, o którym wcześniej nie myślałaś.

Szerzej opowiada o tym Magda z Profesjonalnie online:

 

Dla mnie hitem prowadzenia firmy usługowej była możliwość zmiany jej kierunku na własnych warunkach, rozwój w tę stronę, która  mnie naprawdę interesuje. Swoje pierwsze kroki w pracy online stawiałam jako wirtualna asystentka. Pracując z klientami dokształcałam się i w efekcie zostałam coachem i trenerką. Mogłam to zrobić, bo działałam na swoim. Przebranżowiłam się o 180 stopni w ramach funkcjonującej firmy. Sama zadecydowałam o tym, jak będę się szkolić i wydawać swoje firmowe pieniądze. Ta zmiana to zdecydowany hit.

 

#5 Elastyczne godziny pracy

Ten punkt jest nieco kontrowersyjny, wiem. Wiele osób twierdzi bowiem, że właścicielka firmy staje się jej niewolnicą. Myśli o niej bez przerwy i nigdy nie wychodzi z pracy.

To prawda, że jeśli prowadzisz własną działalność, praca (czyli ten czas zawodowej zajętości) nie zawsze oznacza siedzenie w biurze od 8 do 17 – najczęściej nie, co tu dużo kryć. Prawdą jednak jest, że daje dużo większą przestrzeń i elastyczność, jeśli chodzi o zarządzanie sobą w czasie.

Przykład z mojego własnego podwórka – w ostatnim miesiącu 5 razy odwiedzałam stomatologa „w godzinach pracy”, jeździłam też do kosmetyczki, fryzjera czy lekarza z synem. Już widzę, jak radośnie do takiej elastyczności podszedłby każdy mój poprzedni pracodawca. Jakoś trudno mi wyobrazić sobie, bym w jednym tygodniu mogła wyskoczyć na 2-3 godziny w ciągu dnia pracy.

Oczywiście, że takie wyjścia czasem trzeba nadrobić. I że często pracuje się więcej niż przewidziała ustawa, ale też naprawdę masz możliwość pracy czasem 2, czasem 4, a czasem 10 godzin dziennie – w zależności od potrzeb. To mój zdecydowany hit!

CO JEST NIEFAJNE W PROWADZENIU FIRMY USŁUGOWEJ ONLINE

No dobrze, ale żeby nie było za słodko, trzeba uczciwie przyznać, że prowadzenie jakiejkolwiek firmy to jest naprawdę ciężki kawałek chleba. Przedsiębiorcy muszą się mierzyć z tak wieloma wyzwaniami, formalnościami, kłodami pod nogi rzucanymi przez rząd, że nic dziwnego, iż czasem z rezygnacją machają ręką i stwierdzają, że to gra nie warta świeczki. I lepiej, żeby ktoś inny się z tym męczył, a oni wrócą na etat.

#1 Nie zawsze pracujesz z tym, z kim chcesz

Jakkolwiek nie uwielbiałabym tej formy zarobkowania i wolności, jaką mi daje, mam świadomość, że nie zawsze jest różowo i że można mieć dość. Wierz mi, żeby prowadzić firmę, trzeba mieć naprawdę twarde dupsko.

Zwłaszcza w usługach. Dlaczego? Bo pracujesz z ludźmi, a oni są różni. Jedni przekochani, inni wręcz przeciwnie. A często podejmując współpracę i spotykając się z kimś tylko przez internet (a czasem nawet nie – nieraz zlecenia przychodzą przecież mailowo, telefonicznie czy przez formularz kontaktowy), nie jesteś w stanie ocenić, jak ta współpraca będzie przebiegać.

W swojej karierze miałam wiele współprac, które kończyły się ostrym cięciem. Czasem ja wypowiadałam umowy, czasem klient. Dwie z nich jednak szczególnie zapadły mi w pamięć. 

Jedna zapowiadała się fantastycznie i wyglądała na bardzo rozwojowy projekt, a zakończyła z hukiem (i wymianą nieprzyjemnych maili) po 3 tygodniach, ponieważ oczekiwania klienta sprowadzały się niemal do posiadania pracownika etatowego. Niestety – z tym spotykam się dość często – klienci nie zawsze rozumieją, że zatrudnienie podwykonawcy na umowę B2B nie oznacza, że jest on na ich wyłączność. Dlatego jeśli podejmujesz współpracę, pamiętaj by BARDZO dokładnie określić jej warunki i Twoje oczekiwania / sposób pracy.

Drugi klient z kolei to był klasyk współprac na odległość. Zlecał, znikał na długie tygodnie i wracał z przytupem i roszczeniami, kiedy przyszło do płacenia faktury. Dziwnym trafem zawsze wtedy księgowa była też na urlopie, mail zaginął, zmieniał się adres e-mail i tysiące różnych wymówek. 

#2 Postawa roszczeniowa

Taka roszczeniowa postawa klienta może naprawdę uprzykrzyć najciekawszy nawet projekt. Bo realizujesz zlecenie, cieszysz się na interesujący temat, fajne wyzwanie, a okazuje się, że wszystko rozbija się o skałę z napisem „czynnik ludzki”.

Co więcej, bardzo często nie zawsze sam klient jest problematyczny, ale na przykład jego zespół/manager/wspówłaściciel. Z jedną osobą możesz dogadać się na takich warunkach, że wchodzisz we współpracę jak w masło i ze śpiewem na ustach, a potem słyszysz „to teraz temat przejmuje pan xyz i zaczynają się schody”.

Tak, czynnik ludzki zdecydowanie może być tym elementem, który nazwę biznesowym kitem.

Zresztą osoby, z którymi współpracujesz, mogą Cię zaskoczyć na wielu poziomach. Posłuchaj, co o zaskoczeniach we współpracy z klientami napisała mi Monika Loryńska, właścicielka agencji Pixel PR:

 

Takie największe kity, które mnie zaskoczyły to to, że klienci nagminnie gubią hasła do ważnych miejsc: do serwerów, do skrzynek pocztowych… kompletnie nie pamiętają, gdzie one są.

Miałam kilka współprac, które przebiegały wzorowo, aż ni stąd ni zowąd do projektu nagle włączyli się… partnerzy klientów i potrafili już zaakceptowane prace wywrócić do góry nogami.

Zdarza się też, że klienci nie dbają o regularną aktualizację stron www. Mówią, że ich nie stać na to, by co miesiąc płacić kilkaset złotych za opiekę nad stroną, a potem jak trzeba stronę naprawić, płaczą bo jednorazowo trzeba wydać co najmniej 5-6 razy tyle.

Dodatkowo klienci bardzo pilnują terminowości wykonawcy, ale sami potrafią w środku projektu wyjechać nagle na urlop, nikomu nic nie mówiąc albo nie dostarczają materiałów na czas. Sytuacje typu „bardzo nam się śpieszy z projektem”, a potem brak odzewu przez kilka tygodni – norma :))

Miałam kilka projektów, które zrobiliśmy sami od początku do końca, bo klient gdzieś przepadł po podpisaniu umowy :)) Ale o dziwo, odebrane i zapłacone 🙂

I wciąż nie mogę się nadziwić, jak to jest, że klienci nie czytają umów i potem są zaskoczeni, kiedy próbuję wyegzekwować jakiś zapis.

 

#3 Introwertykom jest trudniej

Jak widzisz, introwertycy i osoby mało asertywne mogą mieć bardzo pod górkę, jeśli chcą prowadzić biznes usługowy online. A często chcą, bo wydaje się, że to taka spokojna praca w domowym zaciszu. Nikt tyłka nie zawraca, nigdzie nie trzeba jeździć, nigdzie nie trzeba dzwonić. Z pozoru idealna praca.

Tymczasem niejeden raz trafiłam w swojej karierze przedsiębiorczyni na osoby, które uważały, że płacąc za czyjś czas, miały tę osobę na własność. Potrafiły zlecać zadania w weekendy, w trakcie urlopów czy w momencie, gdy wiedziały, że będę niedostępna, bo np. Lecę samolotem (i domagać się oczywiście ich zrobienia natychmiast). Zdarzały się też maile w środku nocy, SMS-y o czwartek nad ranem i listy zadań do zrobienia asap dłuższe niż 13 ksiąg „Pana Tadeusza”.

Jeśli w takich momentach nie umiesz zawalczyć o siebie i swój czas, prowadzenie firmy usługowej online może być dość trudne.

#4 Praca w kosmicznych godzinach, dupogodziny i rozliczenia za godzinę

Na koniec dzisiejszego odcinka ostatnie 2 kity prowadzenia firmy usługowej online – te z którymi spotykam się chyba najczęściej.

Pierwszy z nich to praca w kosmicznych godzinach. Wspominałam wcześniej o elastyczności w układaniu sobie dnia pracy – i to jest spoko. Kiedy jednak prowadzisz kilka projektów na raz albo realizujesz kilka zleceń na raz może się zdarzyć, że deadline’y tak się ponakładają, że żeby się z pracą wyrobić, siedzisz długo w noc.

Inna sprawa to rozliczenia za godzinę pracy. To chyba najprostszy sposób na to, by wpędzić się w pracę non stop, zwłaszcza, jeśli masz stosunkowo niewysokie stawki godzinowe. Żeby zarobić na życie, potrzebujesz przepracować określoną liczbę godzin, a hasło „nie pracujesz nie zarabiasz” wisi nad Tobą często jak miecz Demoklesa.

Co więcej po paru latach takich rozliczeń można naprawdę dostać na głowę. I powoli zacząć myśleć, czy opłaca Ci się odpoczywać, spotykać ze znajomymi, poczytać książkę, zrobić coś dla siebie, bo przecież wtedy… nie zarabiasz.

Dlaczego zatem rozliczenia za godzinę są tak popularne? Bo są bardzo prostym sposobem na wycenę swojej pracy. Łatwo obliczyć, ile zarobisz, łatwo policzyć, ile czasu dane zadanie Ci zajmie. Pamiętaj jednak o tym, że jesteś ekspertką w tym, co robisz, i przeliczanie czasu na pieniądze często jest nieuczciwe względem czasu, który poświęciłaś na naukę, czy doświadczenia, które zdobywałaś latami.

Plus stawka godzinowa ma jeszcze jedną cechę, która jest jej zdecydowanym kitem – ciężko się ją podnosi.

PODSUMOWANIE

Jak widzisz, prowadzenie biznesu usługowego online ma wiele kolorów. Jedni je kochają, inni nienawidzą, jeszcze inni prowadzą firmy usługowe i co jakiś czas wprowadzają w nich spektakularne zmiany.

Jeśli masz ochotę podzielić się swoimi przemyśleniami z prowadzenia firmy usługowej online, napisz do mnie – może uda nam się zebrać tyle materiału, by zrobić wersję drugą tego odcinka.

 


Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię freelance, zamiana etatu na własną działalność, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:

Odwiedź moją stronę www.karolinabrzuchalska.pl.

Polub mój fanpage na FB.

Obserwuj mój profil na Instagramie.

I na LinkedIn.

Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.

Jeśli masz jakieś pytania, zawsze możesz też do mnie napisać >> KLIKAJĄC TUTAJ

Karolina