Wielokrotnie już wspominałam na blogu, czy na stronie na Facebooku o tym, jakie miałam wyobrażenie o pracy na własny rachunek, kiedy jeszcze dane mi było pracować na etacie. Pewnie takie samo, jak i wiele innych osób, które nigdy nie prowadziły działalności. Robisz to, co lubisz, kiedy chcesz, nie masz nad sobą żadnego szefa. Generalnie haj lajf 😉 Czy byłam w błędzie?

Co ty możesz wiedzieć o ciężkiej pracy? – słyszałam nieraz od różnych osób. – Nie jesteś górnikiem, pielęgniarką, nauczycielem (byłam!!). Nie masz nocnych dyżurów, nie musisz jeździć na wezwania do trupa. Weź, daj spokój. Praca biurowa to nie praca. To przekładanie papierków.

WIRTUALNA ASYSTENTKA I PROJECT MANAGER, CZYLI SPOKOJNE ŻYCIE FREELANCERA

Rzeczywiście patrząc na to w ten sposób, to co ja mogę wiedzieć o ciężkiej pracy. Siedzę sobie przed komputerem w ciepłych kapciach i dresie, na kolanach drzemie mi kot, a ja klepię w klawiaturę przez 8-12 godzin dziennie. Żyć nie umierać 😉

Gorzej jak ten kot, podpuszczony przez psa, zrywa się nagle z dzikim wrzaskiem, wbija mi pazury w kolana i zaczyna uciekać przed żądną zabawy suką. Ta ostatnia, jak na 10 kilogramów szczęścia przystało, wydaje z siebie radosne szczekanie raz za razem (a głos ma co najmniej jak wściekły rottweiler). Sąsiad z klatki obok właśnie rozpoczyna codzienny romans z wiertarką, a sąsiadka z piętra wyżej tłucze schabowe na podłodze. Na to wszystko wpada młodsze dziecię z radosną piosenką na ustach:

Starsze w radosnych podskokach wybija rytm deskorolką po drewnianych panelach…

I dokładnie ten moment wybierają sobie moi kluczowi klienci na to by: zadzwonić, przysłać maila, zacząć gorączkową komunikację via messenger. Oczywiście wszyscy na raz. Wszędzie AWARIA, AWARIA, AWARIA, POŻAR!

I ja teraz w tych kapciach, w tym dresie, z turbanem z ręcznika na głowie dokonuję rzeczy niemożliwej: wyłączam słuch! Całkowicie i nieodwracalnie głuchnę na to, co dzieje się dookoła (klienta z telefonu przekierowuję na komunikację mniej werbalną), wciągam czarno-żółty strój strażaka, zakładam kask i lecę gasić pożary!

UWIELBIAM TO!co ja mogę wiedzieć o ciężkiej pracy

Co ja mogę wiedzieć o ciężkiej pracy? Nic. Kompletnie. Może jest to jedynie praca w warunkach lekko szkodliwych ;). Ale wodę utlenioną na poszarpane przez kota kolana mam pod ręką, słuchawki na uszy także. Jest naprawdę pięknie i  nie zamieniłabym się na żaden inny zawód. Mam to szczęście, że moi klienci to cudowne osoby, pełne pasji i zaangażowania. To zaszczyt i przyjemność móc ich wspierać i nie są to puste słowa (że niby taki pi-ar). Od każdego z nich codziennie uczę się czegoś nowego.

Bezcenne!

Więc jeśli jeszcze kiedyś ktoś mnie zapyta, co ja mogę wiedzieć o ciężkiej pracy, z czystym sumieniem odpowiem, że niewiele. Praca po kilkanaście godzin dziennie? Adrenalina? Wielozadaniowość? Co chwilę nowe tematy? Nieznane programy? Ciągłe wyzwania? Uwielbiam!

Jakby ktoś pytał, czy praca WA się opłaca i czy warto? Odpowiem jak prawnik ;). To zależy! Jeśli kochasz taki tryb życia, odnajdziesz się w nim bez problemu!