Uff, nadchodzi wyczekiwany czas urlopu. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak intensywnie czekałam na kilka(naście) dni wolnego. Podejrzewam, że było to gdzieś w okolicach etatowych, czyli… z 5 lat temu. Potem ten urlop jakoś mi się rozmył, zamienił w workation, by w ostatnim roku niemal zniknąć całkowicie. I wiesz… kocham swoją pracę, naprawdę. Lubię wstawać skoro świt, siadać do pisania, tworzenia, działania. Ale tym razem czuję, że potrzebuję wolnego jak kania dżdżu. Gdy słuchasz tego odcinka, ja jestem już na wakacjach. Przygotowuję go wcześniej – jak cały content dla siebie i klientów. Bo jako przedsiębiorca na urlop musisz iść przygotowana. Jak? Podpowiadam w tym odcinku podcastu. Zapraszam serdecznie.

Wolisz słuchać niż czytać? Wybieraj 🙂

Przeczytałam ostatnio taki wpis w mediach społecznościowych… nie będzie to dokładny cytat, spróbuję jednak oddać jego klimat. Autorka pisała „Jeśli chcesz cisnąć do bólu, to nie ze mną. Nie wyznaję ideologi hustle, nie wierzę w ciężką pracę…”. W podtekście wyczułam jeszcze „Nie rozumiem tych, którzy mówią, że trzeba ciężko pracować, by coś osiągnąć”. Trochę koloryzuję, wiem, ale…

KULT PRACY VS ROZWIJAM WSZYSTKO W SWOIM TEMPIE

W internetach znajdziesz dwa skrajne podejścia do pracy. To znaczy znajdziesz ich pewnie z pierdyliard, ale te są z tak przeciwstawnych obozów, że aż trzeba o nich wspomnieć. Pierwszy, to ten, który Ci właśnie przytoczyłam. Nie trzeba ciężko pracować, motywacja to ściema, afirmacje i kult pracy jest bez sensu. Szanuję to. Chciałabym nic nie robić i żeby kasa leciała. Ale niestety U MNIE tak to nie działa.

Ja jestem z tej drugiej strony barykady. Wierzę w konsekwencję, upór w dążeniu do celu i w to, że trzeba czasem swoje odpracować, by móc potem odcinać kupony. Kiedy startowałam z własną firmą, nie kwestionowałam więc tego, że będę musiała pracować kilkanaście godzin dziennie, by osiągnąć to, co sobie założyłam. Mam tu na myśli połączenie etatu z rozwijaniem firmy. Nie dało się inaczej. Oczywiście, mogłam olać kult zapierdolu i… przejść na swoje nie po pół roku, a po pięciu latach. To też byłoby ok. Tylko nie dla mnie.

JAK PRZYGOTOWAĆ SIEBIE I INNYCH DO URLOPU, KIEDY PRACUJESZ NA SWOIM?

Trochę przydługi wstęp mi się zrobił do tego odcinka o urlopie, ale już zmierzam do brzegu 🙂 Pracowałam więc jak dzika najpierw na to, by z tego etatu uciec, potem, by rozwinąć firmę i w końcu… by ją utrzymać. By po powrocie z wakacji nie zastanawiać się: Co dalej? Do kogo się teraz odezwać, z kim pracować?

Niestety nie miałam aż tak puchatej poduszki finansowej, by móc sobie pozwolić na kilka tygodni wolnego. Jeszcze nie. No i też mentalnie nie byłam na to gotowa, bo – jak wspomniałam – naprawdę lubię to, co robię. Może kontakt z klientami w trakcie wakacji o 6 rano nie jest moją ulubioną rozrywką ever, ale już pisanie książki jak najbardziej.

Po czterech latach takich działań poczułam jednak, że przyszedł czas na zmiany. Że muszę odpocząć na pełnej… W końcu poczułam się gotowa na prawdziwy urlop. Dojrzałam mentalnie do tego, by zamknąć gabinet i zniknąć na jakiś czas. Nie że na amen, helołłl… ale jeśli będę coś robić, to wyłącznie dla swojej firmy. Bo chcę, a nie dlatego, że są terminy.

Musiałam jednak uspokoić swojego kontrolfreaka, który siedzi mi na ramieniu i natrętnie marudzi do ucha: Bez ciebie wszystko się zawali. Na pewno ktoś czegoś nie dopilnuje. Zobaczysz, wszystko się posypie. Masz czasem z takim gadem do czynienia? No nic tylko ubić.

Uciszyłam go podstępem na pięć sposobów – jeśli też masz takiego towarzysza swojej biznesowej drogi, wypróbuj moje sposoby, a nuż się sprawdzą.

#1 UPRZEDŹ WSZYSTKICH O SWOIM URLOPIE

Zespół. Klientów. Podwykonawców. I to nie radosnym „Do 15.08 przebywam poza biurem… bla bla bla”, które to powiadomienie dostaną na skrzynkę przy próbie kontaktu z Tobą. 

Ja swoich klientów staram się w dużej mierze uprzedzić 2-4 tygodni wcześniej o planowanym wolnym. A jeśli dzielimy ze sobą kalendarz, od razu na początku roku zaznaczam w nim dni, kiedy mnie nie będzie. Ten sposób działania pozwala przygotować się do pewnych zmian w funkcjonowaniu firmy. Klient też musi wiedzieć, że przez kilka dni Cię nie będzie i co będzie się działo z jego zleceniami w tym czasie. Czy zawisną w próżni, czy może ktoś przejmie za Ciebie pałeczkę.

#2 DELEGUJ, CO SIĘ DA

Jeśli masz możliwość, przekaż swoje obowiązki komuś innemu. Pozwoli to uniknąć przestojów, klienci nie będą musieli czekać na Święty Nigdy, czyli na czas, kiedy po powrocie wygrzebiesz się z pourlopowej depresji „Tam tak pięknie świeciło słonko, a tu znów ten przebrzydły komputer”. 

Delegowanie zadań pozwoli też zamknąć gębę Kontrolfreakowi – w końcu jest ktoś, kto dopilnuje, by firma nie rozsypała się jak domek z kart. 

Pamiętaj jednak, że jeśli nigdy nie delegowałaś, to trzeba się tego nauczyć. Żeby nie przyprawić sobie jeszcze więcej pracy. Pomocne okażą się tutaj Procedury.

#3 TWÓRZ PROCEDURY DO KAŻDEGO DZIAŁANIA

Procedury to w ogóle jest genialne rozwiązanie. Pomaga nie tylko w oddelegowaniu zadań, ale też w procesie wprowadzania nowego klienta czy członka zespołu. Dlaczego więc nie każda firma je ma? Bo stworzenie procedury bywa upierdliwe i czasochłonne. Trzeba spisać krok po kroku każde działanie tak, by osoba, która przejmuje Twoje zadania, wiedziała dokładnie, co ma robić. Ale wierz mi, warto przyzwyczaić się do tworzenia procedur od samego początku. U mnie w firmie mamy ich całkiem sporo (nie wszystkie zapewne, ale wciąż powstają nowe). Do czego stworzyć procedurę? Do czego się da!

  • Obsługi klienta
  • Wprowadzenia nowego klienta
  • Wprowadzenia nowego członka zespołu
  • Przygotowania podcastu
  • Przygotowania wpisu blogowego
  • I wielu, wielu innych rzeczy.

Procedury są też bardzo pomocne w planowaniu. A to jest kolejnym krokiem w drodze do spokojnego urlopu.

#4 ZAPLANUJ WCZEŚNIEJ, CO DA SIĘ ZAPLANOWAĆ

I mam tu na myśli nie tylko harmonogram postów na najbliższy czas. Na samym początku tego odcinka powiedziałam Ci, że nagrywam go wcześniej. Kiedy idziesz na urlop, musisz pomyśleć nie tylko o tym, jakie zadania należy zrobić dla klientów, ale jeśli budujesz własną markę – podjąć decyzję, czy w czasie Twojego urlopu znikasz z sieci (i posty, wpisy, podcasty razem z Tobą), czy też nie. Ja lubię rutynę i jeśli moi słuchacze wiedzą, że podcast wychodzi w każdą środę – nagrywam jeden odcinek na zapas. Tak jak ten dzisiejszy. Jeśli w każdy czwartek na moim kanale na YouTube pojawia się nowy filmik, mam już przygotowane odcinki na najbliższe dwa tygodnie. Mała rzecz, a pozwala pozostać w kontakcie. 

Jeśli więc możesz zaplanować działania z wyprzedzeniem, warto to zrobić 🙂

#5 AT LAST BUT NOT LEAST – USTAW AUTORESPONDER

Owszem, poinformowałaś stałych klientów o urlopie, ale przecież może się zdarzyć, że całkiem nowy potencjalny zleceniodawca zapuka w czasie wakacji do Twych drzwi. Nie pozwól mu pocałować klamki. Ustaw automatyczną wiadomość, która poinformuje wszystkich zainteresowanych o tym, że masz wolne i – koniecznie – kiedy wracasz. Oraz kto Cię zastępuje.

Nawet jeśli sprawdzasz na urlopie pocztę regularnie (bo tak!), warto taką wiadomość zostawić. Idę o zakład, że nie będziesz przykuta do maila 24h/dobę (nie będziesz, prawda?) – czasem zajrzysz codziennie, czasem raz na trzy dni, a w niektórych wypadkach odpowiesz po powrocie. Niech piszący do Ciebie o tym wiedzą.

No i to chyba najważniejsze punkty, które warto wykonać, zanim ruszysz na podbój świata. Chociaż nie! Zapomniałam o najważniejszym. Baw się dobrze i odpoczywaj, ile się da 🙂 Do usłyszenia za tydzień.

 


Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię praca Wirtualnej Asystentki, praca na freelansie, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:

Strona KarolinaBrzuchalska.pl

Polub mój fanpage na FB

Obserwuj mój profil na Instagramie

I na LinkedIn też 

Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.

Zawsze też możesz do mnie napisać, jeśli masz jakieś pytanie >> KLIKAJĄC TUTAJ

Karolina