PRACA WIRTUALNEJ ASYSTENTKI
CZY JEST TO ŁATWY SPOSÓB NA DOROBIENIE DO DOMOWEGO BUDŻETU
Kiedy na studiach szukałam pracy dodatkowej, zaglądałam w różne miejsca. Moje koleżanki pracowały jako barmanki czy kelnerki. Te, które miały szczęście, dorabiały w szkołach językowych lub jako pomoce w biurze. Dziś sporo osób szuka takiego zajęcia, które pozwoli im zostać w domu i nie ruszać się zza ekranu własnego laptopa. Czy praca wirtualnej asystentki może być zajęciem dodatkowym? Czy jest to sposób na łatwe dorobienie sobie do domowego budżetu?
Jeśli wolisz słuchać niż czytać, odcinek znajdziesz tutaj:
Z pozoru wydaje się, że zawód wirtualnej asystentki to praca idealna. Lekka, łatwa, przyjemna. Człowiek siedzi w kapciach na kanapie, czy nawet (o zgrozo!) nie wychodzi z łóżka i stuka w klawisze laptopa. Dla niektórych brzmi jak dream job, prawda? 😉 Rozprawmy się zatem z mitami.
MIT PIERWSZY – TA PRACA NIE JEST WYMAGAJĄCA
Znam wiele osób, które słysząc po raz pierwszy hasło wirtualna asystentka mówią, że to jest super, wow i w ogóle. Praca asystentki, czy to wirtualnej, czy stacjonarnej, kojarzona jest z zajęciem naprawdę niewymagającym wysiłku. Bo co to za obciążenie takie na przykład podanie kawy (spróbuj zrobić to przez ekran komputera :P), skserowanie kilku kartek, czy odebranie telefonu?
STOP! Asystentka to nie sekretarka! Do jej zadań nie należy parzenie kawy szefowi i sprzątanie salki konferencyjnej. Asystentka jest wsparciem swojego szefa, jego prawą ręką – dba, by praca szła sprawnie i by wszystko było zrealizowane na czas. Często jest jedną z osób najlepiej zorientowanych w tym, co dzieje się w firmie. Pilnuje terminów, umawia spotkania, stoi na pierwszej linii frontu. Idealna asystentka jest doskonale wykształcona, zna biegle przynajmniej jeden język (najczęściej kilka), ma minimum podstawową wiedzę z zakresu finansów, sprzedaży, obsługi social mediów, PR-u oraz kilkuletnie doświadczenie w swoim zawodzie itp. To osoba, która musi posiadać ponadprzeciętne zdolności komunikacyjne, negocjacyjne i dyplomatyczne. Oraz – niestety – wysoką odporność na stres.
Co zatem robi wirtualna asystentka? W wielu przypadkach dokładnie to samo, a nawet więcej, co asystentka stacjonarna, tylko zdalnie. Przy czym praca zdalna jest tutaj dodatkowym utrudnieniem, ponieważ nie bywamy codziennie w firmie, nie widzimy, co dzieje się w niej na co dzień, a mimo to nadal świetnie orientujemy się w założeniach sprzedażowych, marketingowych, PR-owych firmy i wspieramy ją na najwyższym poziomie.
Czy takie kompleksowe wsparcie firmy może być traktowane jako zajęcie dodatkowe?
MIT DRUGI – TO TYLKO KILKA GODZIN DZIENNIE
Pracując w domu masz czas na wszystko. Na posprzątanie, dopilnowanie dzieci, zrobienie obiadu, zrobienie się na bóstwo, trzaśnięcie kilku lub kilkunastu fotek na Instagram itd.. 100 % prawdy – pod warunkiem, że nie pracujesz. O tym, ile godzin tak naprawdę pracuje wirtualna asystentka napisałam cały długi wpis. Jego lektura może zaskoczyć.
Mnie też wydawało się, że będę pracować kilka godzin dziennie, a resztę czasu wykorzystam dla siebie. Tymczasem prawda jest taka, że prowadząc własną działalność (a sporo wirtualnych asystentek ma swoje działalności) nigdy nie poświęcasz pracy tylko kilku godzin.
Czy możesz sobie wybierać godziny pracy? Do pewnego stopnia tak. Są zadania, które można wykonywać nawet w środku nocy (np. pisanie tekstów) i z klientami rozliczasz się zadaniowo. Jeśli jednak potrzebujesz gdzieś zadzwonić, załatwić coś w urzędzie lub w banku – telefony o 2 w nocy to kiepski pomysł 😉
Kolejny aspekt to praca dla kilku, a czasem nawet kilkunastu klientów. Jako WA zazwyczaj masz więcej niż jednego zleceniodawcę (chyba, że pracujesz na wyłączność – ma to swoje wady i zalety) – każdemu z nich poświęcasz od jednej do kilku godzin dziennie. Musisz orientować się w różnych dziedzinach, branżach, innych sposobach prowadzenia firmy, różnych planach marketingowych i strategiach. Jest to niesamowicie rozwojowe (w jakiej firmie będziesz pracować jednocześnie dla coacha, blogera, dyrektora finansowego i artysty 😉 ), ale też wymaga szerokich horyzontów i chęci nieustającego rozwoju.
Czy jesteś w stanie obsłużyć kilku klientów z doskoku?
MIT TRZECI – TO ŁATWA PRACA DODATKOWA
Jak widzisz pytania na końcu każdego akapitu nie wzięły się znikąd. Moim zdaniem nie da się potraktować kompleksowego wirtualnego wsparcia jako pracy dodatkowej. Owszem, pewne aspekty tego zawodu mogą mieć znamiona zajęcia dorywczego (jak np. pisanie tekstów, czy tworzenie grafik). Ale wtedy nie pracujesz jako WA, tylko dorabiasz na przykład jako copy.
Kiedy piszę ten wpis, w głowie rodzi mi się też pytanie – jaki jest Twój cel. Chcesz dorobić w prosty sposób? Rozczaruję Cię, nie ma prostego zarobku. Każda praca wiąże się z wysiłkiem. Mniejszym lub większym, ale jednak. Są tysiące zadań, które można wykonywać dodatkowo. Jednak kompleksowa wirtualna asysta nie jest jednym z nich.
Dorabiając, nie zaangażujesz się w życie firmy Twojego klienta w pełni. Nigdy nie będziesz traktować jego biznesu, jakbyś była jego częścią. Nie będą Cię interesowały plany, strategie, założenia marketingowe, rozwój firmy. Nie poświęcisz swojego wolnego wieczoru tylko po to, by rozwiązać problem klienta.
Jeśli jednak Twoim celem jest rozwój, jesteś ciekawa świata, możliwości, które oferują różne firmy – masz spore szanse na powodzenie. Da się zacząć pracować jako WA dodatkowo i krok po kroku zwiększać zakres swoich obowiązków, angażować się w swoją pracę, a docelowo pracować tylko tak. Jestem tego przykładem. Jednak musisz sobie ten cel wyznaczyć, nie bać się błędów i konsekwentnie do niego dążyć. A to nie jest praca na lato, czy na chwilę. Tylko strategia na długie lata 🙂