Wiele z nas marzy o założeniu własnej działalności. Codziennie rano wstajemy na dźwięk budzika i wędrujemy do biura, myśląc sobie, że gdybym był swoim szefem, robiłbym coś zupełnie innego (albo nawet to samo, ale w nieco inny sposób). Doskwiera nam praca dla kogoś, denerwują ludzie lub zwyczajnie dość mamy pracy etatowej. Myśl o porzuceniu etatu kiełkuje w głowie, a odpowiednio pielęgnowana zaczyna rosnąć i wypuszczać pędy. Masz pomysł na własną firmę? Zastanówmy się, czy wart on jest realizacji.

Wolisz słuchać niż czytać? Zapraszam…

Jakieś 10 lat temu, całkiem niedługo po narodzinach mojego drugiego syna, pomyślałam sobie, że jednak dobrze by było, nie musieć więcej pakować się znów w okowy etatu. Nie chciałam wracać do firmy, codziennie odwozić zaspanego malucha do przedszkola przy akompaniamencie głośnych protestów jego starszego brata.

Ta codzienność dokuczała mi bardzo. Oddawałam dzieci do placówek i ze łzami w oczach jechałam do pracy, wyrzucając sobie, że jestem najgorszą matką na świecie. Goryczy tym myślom dodawał fakt, że starszego syna musiałam oddać pod opiekę niani, kiedy miał 4,5 miesiąca. Nie byłam, nie jestem i nigdy nie będę z tego dumna. Prawda jest jednak taka, że nie miałam wyjścia albo zwyczajnie go nie znalazłam. Na urlop wychowawczy nie mogłam sobie pozwolić, a macierzyński trwał dramatycznie krótko. Dlatego przy drugim dziecku, zaczęłam kombinować jak koń pod górę, co by tu można było zrobić, żeby się z tego systemu wymonotować.

Kiedy masz pomysł na biznes, sprawdź najpierw jego sens

Rzeczywistość zdawała się sprzyjać — moja ówczesna firma została sprzedana innej spółce, a ja po długich negocjacjach zamiast obiecanego etatu tam otrzymałam całkiem niezłą odprawę. Szansa na wyrwanie się z ramion systemu i radosny bieg ku przedsiębiorczości pojawiła się przed moimi oczami niczym rycerz na białym koniu. Jak się potem okazało nie całkiem sprawny i na starej chabecie, ale tego w danym momencie nie dostrzegałam.

Zaczęłam kombinować jak ten (nomen omen) koń pod górę i wymyślać, co też ja mogłabym robić w życiu. Co potrafię, co lubię — w końcu jak to mówią:

Rób i zarabiaj na tym, co kochasz, a nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia.

Fakt, prawie mi się udało nie spełnić tej drugiej części zdania — czyli nie przepracować ani jednego dnia.

Od wiek wieków uwielbiałam fotografię. Pasja nabrała rumieńców wraz z pojawieniem się dzieci — wiadomo! – postanowiłam więc pójść w tę stronę. Wertowałam fora internetowe (Facebook jeszcze wtedy u nas nie hulał tak jak dziś, można powiedzieć, że dopiero co zaczynał gaworzyć — tak, istniał kiedyś świat bez Facebooka — niewyobrażalne!), czytałam o sztuce robienia zdjęć, sprzęcie, potrzebnych akcesoriach.

Przy tym całym researchu zapomniałam jednak o najważniejszym — żeby zarabiać, trzeba mieć klientów. Krótko rzecz ujmując, zabrałam się do zgłębiania tematu od dupy strony. To mogło się skończyć tylko jednym — wielką katastrofą.

Wszechświat Ci sprzyja, ale czy potrafisz wykorzystać tę szansę?

Na moich kursach — w zasadzie w każdym z nich — oraz podczas pracy indywidualnej w Programie Mentoringowym temat idealnego, wymarzonego klienta jest jednym z najważniejszych, jakie poruszam.

Omawiam go bardzo dokładnie. Pokazuję szanse i zagrożenia. Mówię o tym, że nie wystarczy byle jakie zlecenie — to znaczy, może na początek i tak, ale docelowo trzeba wiedzieć, do kogo kierujesz swoją usługę lub produkt i czy w ogóle jest sens się za ten biznes zabierać.

Ten błąd — niezbadanie rynku, brak myślenia o kliencie w ogóle, pominięcie etapu przygotowań, zrobienia analizy SWOT — kosztował mnie 2 lata stresu, wymyślania sobie od nieudaczników, dzielenia nieistniejących pieniędzy na czworo. Po dwóch latach musiałam zawiesić działanie firmy i wróciłam na etat.

Dostałam swoją szansę, ale kompletnie nie potrafiłam jej wykorzystać. Zabrakło mi po pierwsze podstawowej wiedzy, po drugie gen przedsiębiorczości spał głębokim niedźwiedzim snem gdzieś w jaskini. Są osoby, które w ogóle nie powinny zabierać się za zakładanie własnej firmy. Ja w tamtym czasie byłam jedną z nich.

Myślisz o założeniu własnej działalności? A może już jedną masz, ale rodzi Ci się w głowie pomysł na nowy biznes? Pamiętaj, jak ważne są solidne fundamenty. Jeśli chcesz zbudować firmę, która nie będzie chwiejną chatką z badyli i nie przewróci się przy byle wietrze, musisz stworzyć jej solidne podstawy.

Osoby, które po raz pierwszy wchodzą na ścieżkę własnej działalności, bardzo często nie zdają sobie sprawy z wielu pułapek, które stawia na nie przedsiębiorczość. Te z kolei, które już jedną mają, bardzo często pomijają etap wstępny, błędnie myśląc, że na przedsiębiorczości zjadły zęby i nic ich już nie zaskoczy. W obu przypadkach — jeśli w porę się nie ockną — bardzo prawdopodobne, że skończą sfrustrowane i z zerem na koncie.

Chcesz zarabiać na pasji? Naucz się najpierw bycia przedsiębiorcą

W prowadzeniu firmy nie ma ścieżki na skróty. No, chyba że jesteś córką Rockefellera i odziedziczysz dochodowy rodzinny biznes, ale nie o takim przypadku tu mówię. Mówię o budowaniu firmy od zera — od samej myśli o tym, że chcielibyśmy pracować na swoim. Jeśli to Twój case, musisz zrealizować kilka punktów, zanim zaczniesz w ogóle zarabiać.

Po pierwsze, musisz wiedzieć, co Ty chcesz światu dać od siebie.

Po drugie, sprawdzić, czy ten świat w ogóle tego potrzebuje. Nie sztuką jest świadczyć usługi, z których nikt nie chce skorzystać.

Po trzecie, sprawdź, czy aby na pewno nadajesz się na przedsiębiorcę.

Wiele osób rzuca etat, by w końcu nie mieć do czynienia z „tymi baranami” (w domyśle: ludźmi w ogóle). Marzy o spokojnej pracy w domu, nawet żmudnej dłubaninie, ale w ciszy i przy braku kontaktu z innymi. Nic bardziej mylnego! Jako przedsiębiorca, właściciel firmy, będziesz mieć do czynienia z innymi ludźmi. I to często po stokroć bardziej niż na etacie. W końcu praca sama do Ciebie nie przyjdzie. Trzeba rozmawiać z klientami, zdobywać ich, uprawiać ten taniec godowy, by pokazać, jak bardzo warto zaufać właśnie Tobie.

Nie lubisz ludzi — zostań na etacie

Bardzo często spotykam się też z opinią, że „teraz nareszcie będę zarabiać na tym, co kocham”. Mhmmmm… a czy pomyślałaś o tym, że prowadzenie firmy to nie tylko tworzenie grafik, robienie zdjęć, projektowanie kursów, nauczanie czy montaż video (tu wstaw dowolną czynność, którą masz zamiar wykonywać).

Nie chcę odzierać Cię ze złudzeń, ale spędzisz na tym może z 50% swojego czasu. Przy dobrych wiatrach. Pozostałą część będziesz sprzedawać (tak, nawet jeśli tego nie lubisz!), promować się, prowadzić dziesiątki rozmów, z których jedna zakończy się zleceniem, kombinować, jak tu dotrzeć do klientów i dlaczego ta droga wymaga karczowania dżungli.

A jak już dojdziesz do etapu „mam klientów i nie zawaham się ich użyć”, na drodze Twojej kreatywności i „robieniu wreszcie tego, co kochasz” stanie prosta biurokracja: dokumenty, faktury, robota papierkowa, bieganie po urzędach, pocztach i inne atrakcyjne zajęcia.

Nie zniechęciłaś się jeszcze? Bardzo dobrze! To znaczy, że masz zadatki na przedsiębiorcę i szansę, by wyjść na ludzi.

Wiem, że ten obraz, który właśnie przed Tobą roztaczam, jest nieco przerysowany. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Wiem też, że naprawdę można zarabiać na tym, co lubisz robić. Ale potrzebujesz dużej dozy samozaparcia i mądrych osób dookoła siebie. Takich, którzy podpowiedzą, co robić, gdy utkniesz i wyciągną pomocną dłoń, gdy będziesz w przedsiębiorczym dołku.

Masz pomysł na siebie? Nie wiesz, jak go wprowadzić w życie? Zajrzyj do mnie i zobacz, co można z nim zrobić.

Jeśli uważasz, że ten odcinek był przydatny i wartościowy, podziel się nim z innymi 🙂

PS Tym odcinkiem rozpoczynam nową serię w moim podcaście. Serię rozmów o biznesie i przedsiębiorczości. W najbliższych tygodniach chciałabym przedstawić Ci sylwetki odważnych kobiet, które po latach pracy na etacie postanowiły zmienić swoją karierę zawodową, porzucić korpo i małe rodzinne firemki i przejść na swoje. Mam nadzieję, że ich historie zainspirują Cię do zmiany. Do usłyszenia.


Dziękuję Ci, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i/lub przesłuchanie tego tekstu. Jeśli interesuje Cię praca Wirtualnej Asystentki, praca na freelansie, skuteczny home office i skalowanie biznesu – pozostańmy w kontakcie:

Moja nowa strona

Polub mój fanpage na FB

Obserwuj mój profil na Instagramie

I na LinkedIn też Bardzo polecam Ci też moje podcasty: Co we freelansie piszczy, Jak dobrze zacząć oraz Freelance bez cenzury.

Zawsze też możesz do mnie napisać, jeśli masz jakieś pytanie >> KLIKAJĄC TUTAJ

Karolina